Nie wiem, gdzie wybieracie się na wakacje, ale chcę Wam podpowiedzieć, gdzie w różnych miejscach na świecie znajdziecie fajne ekologiczne kosmetyki. 

Na początek USA. W tamtejszej Sephorze jest znacznie więcej kosmetyków naturalnych niż u nas. Nota bene w polskiej Sephorze na półce udającej naturę jedyną marką, do której nie mam zastrzeżeń jest Youth to the People. I tutaj mogę Wam polecić żel do mycia twarzy (superfood cleanser), który kupiłam w USA (taniej i więcej promocji!). 

Kolejną marką, na którą warto zwrócić uwagę za oceanem jest La Vanila – mają świetne naturalne dezodoranty. Pisałam już o nich tutaj i za każdym razem gdy mam okazję, kupuję na zapas.

Drunk Elephant – marka stosunkowo młoda (powstała kilka lat temu), ale szybko stała się popularna za sprawą flagowego oleju marula, w którym się specjalizują. Poza tym mają dobre kremy z peptydami i dużo unikatowych produktów, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Dlatego marka stała się modna, nie tylko wśród fanek kosmetyków naturalnych. Jest jedno ale – w niektórych produktach jest Phenoxyethanol. 

Biossance – ekologiczna w filozofii i składnikach marka. Wszystko oparte o rośliny, a flagowym składnikiem jest skwalan z trzciny cukrowej – oczywiście pozyskiwany z poszanowaniem środowiska naturalnego. 

Last but not least Glow recipe – marka koreańska z wyjątkowo dobrym składem, co w przypadku kosmetyków z dalekiego Wschodu jest wyjątkiem. Nie myślcie, że wszystkie koreańskie kosmetyki mają dobry skład. W większości to dramat. Tutaj jest inaczej. Dziewczyny, które je stworzyły, mają duże doświadczenie w przemyśle kosmetycznym i ich celem było stworzenie kosmetyków naturalnych – harsh-free beauty.

Jeśli gdzieś na wakacjach spotkacie którąś z tych marek – warto coś kupić, bo u nas są prawie niedostępne (nie ma oficjalnych dystrybutorów).