O mnie

Reklama kosmetyków na mnie nie działa, dopiero lista składników – to hasło, którym kieruję się od ponad 10 lat.

Czytam listę składników kosmetyków i produktów żywnościowych. Nie kupuję tych, które nie przejdą mojej selekcji pod względem składu. Ale nie mieszkam w szałasie, nie jem wyłącznie kiełków i nie chodzę w lnianym worku. Bo kosmetyki naturalne to nie jest już nieatrakcyjna zielona papka ani maseczka z żółtka na włosach.

Chodzi o to, żeby wiedzieć, co kupujemy, a nie podążać ślepo za pięknym zdjęciem modelki bez wieku w kolorowym magazynie. Nie interesują mnie deklaracje producentów na opakowaniu, które są najczęściej wytworem agencji PR i mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Wydajecie na krem 200 zł wierząc, że wygładzi cerę i spłyci zmarszczki. Bo to obiecał producent na opakowaniu. Przeczytajcie listę składników, bo tam znajdziecie odpowiedź na pytanie, czy reklama faktycznie nie kłamie i czy warto było wydać na krem tyle kasy.

Jestem prawnikiem i śledzę też prawo dotyczące kosmetyków, nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach. Czy wiecie, że w Danii parabeny są zakazane w kosmetykach dla dzieci do lat 3? No właśnie, dlatego do mnie nie trafiają argumenty, że parabeny są bezpieczne, bo to najlepiej przebadane konserwanty. Jestem mamą 3-latki i dla niej tym bardziej selekcjonuję kosmetyki.

Tutaj przeczytacie o kosmetykach, które sama używam, ale również o takich, które omijam z daleka. Wyjaśniam też, dlaczego nie lubię niektórych składników. Pokazuję, gdzie można kupić moje ulubione kosmetyki. Zachęcam wszystkich do czytania listy składników – to pierwsza rzecz, która mnie interesuje w kosmetykach. Wówczas nieskazitelnie umalowana konsultantka w perfumerii nie bardzo może mi pomóc, choć bardzo mile mnie o to pyta.

Poza tym pływam, jeżdżę na nartach, robię dżemy, nalewki i uwielbiam serial House of Cards.

Jeśli macie jakieś pytania do mnie, to śmiało piszcie.

Dominika