Nowości w Santaverde to rzadkość. Tym bardziej byłam ciekawa nowej matującej serii. Używam od miesiąca i wniosek jest jeden: matowe wykończenie makijażu to nie jest tylko zasługa pudru, ale także pielęgnacji. Te 3 kroki są świetne dla mojej tłustej cery. Aktualnie to moja pielęgnacja na dzień.


Tonik – spryskuję całą twarz i dekolt, a potem wklepuję opuszkami palców. Tonik jest za drogi, żeby go zostawiać na płatku kosmetycznym, a więc przy okazji mamy tutaj opcję lesswaste.

Serum – nakładam na twarz i szyję. Ma bardzo lekką, trochę żelową konsystencję. Wchłania się błyskawicznie.

Fluid – nie muszę czekać, bo po serum nie ma na skórze śladu i mogę od razu nakładać fluid. Ma konsystencję lekkiego kremu, szybko się rozprowadza i też szybko się wchłania.

Po tych 3 kosmetykach nie muszę używać pudru, bo twarz się w ogóle nie świeci. A z drugiej strony skóra jest dobrze nawilżona, żadnego przesuszenia. Sebum w normie, krostek i wyprysków brak. Dzięki temu zredukowałam makijaż i pudru używam do nadania koloru, a nie do zmatowienia świecącego czoła.

Polecam, zwłaszcza tłustym cerom. Santaverde – po raz kolejny mnie nie zawiodło.