Wiktorię z Mydło Stacji poznałam na targach Eko Cuda w Warszawie. Przechadzałam się po targach i swoich krytycznym okiem lustrowałam ich małe stoisko. Dwie młode dziewczyny i kolorowe mydła z ładnymi etykietami. To było pierwsze wrażenie. Zaciekawiona podeszłam, żeby się im przyjrzeć jeszcze bardziej krytycznym okiem. Bo na targach Eko Cuda zdarzały się także mydła niestety nie do końca naturalne.
Zaczęłam więc zadawać konkretne pytania. I tutaj młody narybek (to nie jest złośliwe, ale te dziewczyny są ode mnie sporo młodsze!) pozytywnie mnie zaskoczył. Przede wszystkim okazało się, że Mydło Stacja to mydła oparte wyłącznie o naturalne zapachy. Co nie jest wcale takie proste, bo jest wiele firm, które robią naturalne mydła, ale zapachy już są sztuczne. I o tym oczywiście nie mówią, dopóki się ich wprost nie zapyta. Mydło Stacja może więc z czystym sumieniem twierdzić, że robi naprawdę naturalne mydła. Zapachy oparte są wyłącznie o olejki eteryczne.
Moje kolejne pytanie dotyczyło stosowanego w mydłach oleju palmowego. I tutaj urocza Wiktoria bez chwili wahania odpowiedziała, że olej palmowy jest pozyskiwany ze zrównoważonego źródła (czyli bez niszczenia lasów tropikalnych, a tym samym bez pozbawiania orangutanów swoich domów). To świadczy o dużej świadomości, fachowej wiedzy na temat ekologicznych kosmetyków i profesjonalnym podejściu do tematu.
Mydła mają cudne zapachy, a oferta poszerza się o masła do ciała, peelingi, hydrolaty, sole do kąpieli. Życzę młodej właścicielce marki wielu sukcesów i rozwoju firmy. A że jest upartą, dążącą do celu Góralką, to wierzę, że jej się uda.