Oto moje perfumy: naturalne i syntetyczne. W kosmetykach staram się unikać dodanych syntetycznych kompozycji zapachowych (składnik parfum). Kosmetyki naturalne (zwłaszcza z certyfikatem) zawierają wyłącznie naturalne zapachy i dlatego się ich trzymam. Nie jestem jednak aż tak ortodoksyjna, żeby wszędzie unikać syntetycznej kompozycji zapachowej, ale jako świadomy konsument wiem, z czym to się wiąże (czasem boli mnie głowa od jakiegoś sztucznego zapachu albo czuję się rozdrażniona, przy naturalnych nigdy mi się to nie zdarza).
Natomiast lubię perfumy i nie zamierzam z nich rezygnować. Wybieram zapachy nieoczywiste, specyficzne, niszowe. Nie chcę pachnieć jak pół miasta, choć tak było ponad 20 lat temu, gdy używałam Escape Calvin Klein. Wówczas kultowy zapach, który na początku mi się podobał, to szybko się do niego zraziłam, bo stał się strasznie popularny. Wówczas zaczęłam używać męskich perfum (pożyczyłam do mojego chłopaka) – Issey Miyake L’Eau D’Issey Pour Homme. I tak zaczęłam eksperymentować z zapachami i szukać oryginalnych dla siebie.
Dziś używam zarówno perfum klasycznych (w sensie opartych o syntetyczne kompozycje zapachowe) i naturalnych. Te drugie powoli przebijają się na rynku. Powstają nowe marki perfumiarskie, które produkują organiczne wręcz perfumy (organiczny roślinny alkohol, olejki eteryczne z roślin z upraw ekologicznych) i to nie jest jakaś tam różana woda kwiatowa, tylko prawdziwe perfumy, które mają fantastyczne niepowtarzalne zapachy, a fiolki wyglądają jak dzieła sztuki (choć szkło pochodzi z recyklingu, drewniany korek z odpadów z drzew, które ze starości się już poprzewracały, a etykieta z logo wydrukowana przy użyciu roślinnego tuszu na drukarce z lat 50-tych). Trwałość zapachu naturalnych perfum to bardzo indywidualna kwestia – na każdym trzymają się inaczej. A same naturalne zapachy są coraz bardziej atrakcyjne. Macie pytania o konkretne zapachy? Piszcie w komentarzach.