Ku mojemu zaskoczeniu, po 3 godzinach w zamrażarce naprawdę wyszły z tego pyszne lody.

Zaczęło się od zalegających foremek do lodów z Ikea, które nagle odkryła w domu moja córka i czym prędzej postanowiła ich użyć do zrobienia udawałam cool i wykrzyknęłam radośnie: – Tosiu, świetny pomysł! Zrobimy lody w domu.

Od razu przytomnie przekierowałam smaki na sorbety, bo takich na mleku i śmietanie nawet nie próbuję ogarnąć. Wytypowałam z lodówki arbuz, borówki i jeżyny. A potem to już szybko poszło. Najpierw zmiksowałyśmy arbuz i wlałyśmy mus do foremek. Potem borówki i jeżyny (razem, bo jeżyn było niewiele) – wyszło trochę bardziej gęste, ale to nic nie szkodzi. I do zamrażarki. Po cichu liczyłam, że moja córka może jakimś cudem zapomni o tych lodach, na wypadek, gdyby jednak nie wyszły. Oczywiście pytała średnio co kwadrans, czy już są gotowe.

W końcu podjęłam ryzyko i postanowiłam ich spróbować. Okazało się, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Same zmiksowane owoce to pyszny sorbet. Do tego satysfakcja, że  własnej produkcji, bez dodanego cukru, a mimo to słodkie i pyszne. No i to są prawdziwe LODY, a nie tylko owoce.