Jak już wiecie, złożyłam skargę do Biura Wsparcia Klientów (BWK) na działalność Poczty Polskiej (PP). Chodziło o dwie rzeczy: zaginęła mi prenumerata amerykańskiego Vogue (trzy numery z rzędu) oraz notorycznie dostaję z opóźnieniem awiza na temat paczki, zwykle tydzień po próbie doręczenia. Raz zdarzyło się również tak, że dostałam awizo, gdy paczka została już odesłana z powrotem do nadawcy. O ile w przypadku paczek staram się unikać PP, to przy prenumeracie jestem skazana na tę fatalną instytucję.
Odpowiedzi BWK w obu przypadkach były skandaliczne. Z prenumeratą nie wiadomo, co się stało, bo to nierejestrowane i nie mogą prześledzić drogi przesyłki. Sugerowali za to, że może błędnie podałam adres (tylko że zanim wysłali pierwszy numer Vogue, dostałam torbę, która była prezentem do prenumeraty, więc nie ma mowy o złym adresie). A jeśli chodzi o to, że doręczyciel paczki nie umie zostawić awiza, to też nie wina PP, bo zgodnie z prawem pocztowym skrzynka powinna być ogólnie dostępna, a u mnie jest ogrodzenie osiedla (ale jest też ochrona, do której można zadzwonić, ale doręczyciel PP tego nie robi). Ciekawe, że listonoszowi (to dwie różne osoby: doręczyciel paczek i listonosz!) zupełnie nie przeszkadza prawo pocztowe w tym zakresie i jakoś daje radę codziennie wchodzić na teren osiedla i zostawiać listy w skrzynkach.
Dlatego postanowiłam pisać dalej. W międzyczasie nastąpił kolejny fuck-up w wykonaniu PP. W skrzynce znalazłam list polecony zaadresowany do zupełnie innej osoby, mieszkającej na innej ulicy (zgadzał się nr domu i mieszkania). Uczciwie zaniosłam na swoją pocztę, panie zero zdziwienia na ten temat (przyniosłam, niech będzie). Kilka dni później listonosz puka do mych drzwi i usiłuje mi wręczyć inny list polecony też zaadresowany do tamtej osoby. omniemywam, że tym razem zawiodła rozdzielnia, która żyje w chaosie i wręcza listonoszowi wciąż listy z błędną ulicą.
Tak więc wysmarowałam kolejną soczystą skargę, tym razem do UOKiK i UKE, z uwzględnieniem wszystkich tych cudownych uchybień. Czekam na odpowiedzi.