Lista składników to pierwsza rzecz, na jaką patrzę przed zakupem, kosmetyków, żywności, a także ubrań. Od wielu lat używam kosmetyków naturalnych i do tego będę Was zachęcić. Z drugiej strony, przeczytacie tu także o takich produktach, które omijam szerokim łukiem, bo tylko udają naturalne. Walczę o Wasze prawa i Wasze przemyślane decyzje zakupowe. Bądźmy świadomymi konsumentami – wtedy będziemy mieć wybór lepszych i zdrowszych produktów.

Zimowa pielęgnacja ust

Niektóre dziewczyny mają obsesję ciągłego poprawiania włosów, ja mam obsesję częstego smarowania ust. Pomadka ochronna do ust to mój niezbędny kosmetyk, który zawsze mam przy sobie. W torebce mam zwykle co najmniej dwie, a obecnie nawet trzy pomadki. Gdy wychodzę na spacer bez torebki, to pomadkę ochronną chowam do kieszeni. Na biurku w pracy leżą dwie.

Każda z tych pomadek jest inna i każdą lubię za co innego.

I want you naked – pachnie i smakuje miodem. Balsam do ust w tubce, dlatego w nieco większej ilości wygląda jak przezroczysty błyszczyk do ust.

Sister & Co. Skin Food – to ekologiczna wersja carmexu. Mieszanka nierafinowanych trochę twardych maseł, ale dzięki temu, że są surowe (raw) to na ustach grubsza warstwa trzyma się dłużej i pomadka jest bardzo odżywcza. Dlatego stosuję ją zwykle na noc. Do torebki się nie nadaje, bo trzeba mieć czyste ręce, żeby ją zaaplikować (słoiczek).

EOS – słodka cukierkowa pomadka z certyfikatem ecocert. Różowe opakowanie poprawia nastrój.

Weleda – z sentymentem podchodzę do tej pomadki, bo znam ją od bardzo dawna. Po raz pierwszy kupiłam ją jakieś 20 lat temu w Niemczech. Twarda, nie pozostawia śladów na ustach, ale dobrze nawilża. Nadaje się jako baza pod kolorową pomadkę.

Burt’s Bees – amerykańska klasyka gatunku. Pachnie i smakuje kokosowo. Tłusta i miękka.

O autorze
Reklama kosmetyków na mnie nie działa, dopiero lista składników.
%d bloggers like this: