Na długich trasach w rejsowych samolotach można dostać kosmetyczkę ze szczoteczką do zębów, pastą i mini kosmetykami. Chciałam Wam pokazać, co oferują najbardziej znane linie lotnicze i oczywiście nasz rodzimy LOT.

Zacznę do Brytyjczyków. Tam patriotyzm lokalny i przekonanie o wielkości Brytyjskiego Imperium jest ogromne, a więc British Airways nie może oferować innych kosmetyków, jak tylko swoje. Pasażerowie dostają więc zestaw Refinery od Aromatherapy Associates. Skład całkiem niezły, a zapach oparty oczywiście o olejki eteryczne.

Niemcy nie są już tak bardzo niemieccy, bo Lufthansa oferuje grecki zestaw Korres. Marka nie jest w pełni naturalna, niektóre kosmetyki mają lepszy skład, inne nieco gorszy, ale solidna kosmetyczka, miniaturka kremu nawilżającego plus pomadka, która jest bardzo fajna (właśnie używam). 

Polacy natomiast na pokładzie samolotów LOT nie oferują żadnego polskiego kosmetyku. Jest pasta do zębów Colgate (z triclosanem) i beznadziejny pod względem składu (PEG-i, parabeny) norweski balsam do ciała Neutrogena. W ogóle nie rozumiem, skąd balsam do ciała, bo zwykle w samolocie higiena osobista ogranicza się do umycia zębów i opłukania twarzy. Nikt się nie rozbiera i niczym nie smaruje (przynajmniej ja nie widziałam). 

Szkoda, że nikt w dziale marketingu LOT nie pomyślał, żeby promować polskie marki, nie mówię, że mają być koniecznie ekologiczne, ale przecież mamy dziś całkiem sporo niezłych kosmetyków, które mogłyby znaleźć się na pokładzie naszych samolotów. To mały gest, ale myślę, że byłby fajną wizytówką naszego kraju za granicą.