Dla tych, którzy kochają ładne opakowania i drogie marki kosmetyczne mam olejek Clarins do twarzy. Jak na konwencjonalną markę (czyli nie stricte ekologiczną) to muszę pochwalić ten produkt. Oparty jest o olej z orzechów laskowych. Do tego olejek paczulowy i słonecznikowy. Minusem jest to, że olejek jest perfumowany, a więc nie wiemy do końca, co jeszcze kryje się w składniku „parfum”. Nie nazwałabym też tego olejkiem mianem orchidei. Wprawdzie zawiera ekstrakt z orchidei, ale jest on wymieniony pod koniec listy składników, czyli nie ma go zbyt wiele. 
Mimo to uważam, że olejek jest wart polecenia, choćby po, by przekonać się do stosowania olejków do twarzy zamiast kremu na noc. Olejek ma wygodny aplikator i można sobie go dowolnie dozować. Cena raczej odstrasza (149 zł za 30 ml), ale  w końcu kartonik, torebka papierowa z Sephory i kilka próbek (które potem zalegną gdzieś na półce w łazience) – też kosztują;)