Lista składników to pierwsza rzecz, na jaką patrzę przed zakupem, kosmetyków, żywności, a także ubrań. Od wielu lat używam kosmetyków naturalnych i do tego będę Was zachęcić. Z drugiej strony, przeczytacie tu także o takich produktach, które omijam szerokim łukiem, bo tylko udają naturalne. Walczę o Wasze prawa i Wasze przemyślane decyzje zakupowe. Bądźmy świadomymi konsumentami – wtedy będziemy mieć wybór lepszych i zdrowszych produktów.

Ziaja – nie, dziękuję

A szkoda, bo lubię polskie firmy, staram się je promować, testować i używać. Podobała mi się nawet filozofia firmy – od 20 lat na rynku, proste opakowania, przystępna cena. Ale ten skład! Dramatyczny! I z czasem wcale nie jest lepiej. Wiele firm (wcale nie ekologicznych) już nie używa np. rakotwórczego składnika o nazwie Diazolidinyl Urea. Tymczasem widuję go głównie w produktach Ziai. Właśnie oderwałam z Twojego Stylu próbkę kremu nawilżającego z kwasem hialuronowym 30+. Mój target i chcę nawilżenia. Niestety ten krem nie nawilży mojej skóry, a kwas hialuronowy jest pod koniec listy INCI, tuż przed konserwantami (phenoxyethanol i całe litanie parabenów). To przykład składu, gdzie olej makadamia jest zabity przez PEG-i, oliwa z oliwek wyparta przez zapychający silikon. Krem oparty jest o Isononyl Isononanonate – chemiczny emolient, który daje ładny poślizg na skórze i nic więcej. Może być też potencjalnym składnikiem wywołującym alergie.
Z takim składem Ziaja jeszcze przez długi czas nie zagości w mojej łazience.

O autorze
Reklama kosmetyków na mnie nie działa, dopiero lista składników.
%d bloggers like this: