W ramach dekoracji świątecznej w łazience jest zapachowa świeca. Wanna jest czysta i pusta. Nie pływa w niej żaden karp. Choć ja mam jeszcze takie wspomnienie z dzieciństwa (karpia pływającego w wannie), to nie zamierzam tej barbarzyńskiej tradycji przekazywać następnym pokoleniom. Od lat nie kupuję żywego karpia. Poza tym – powiedzmy sobie szczerze – to nie jest najpyszniejsza ryba na świecie. Ale nie o smak tu chodzi.
Chodzi o to, żeby przestać kupować żywe karpie, pakować do foliowej torebki i transportować bez wody. Samo już kupowanie żywej ryby uważam za fatalny pomysł. A kupowanie na Wigilię żywego karpia i pakowanie go do torebki to nic innego jak znęcanie się nad zwierzętami i ich niehumanitarne traktowanie. Tak orzekł Sąd Najwyższy dwa lata temu, a do tego wyroku doprowadziła niezłomna adwokat specjalizująca się w obronie zwierząt Karolina Kuszlewicz.
Pomyślcie przez chwilę, czy ten żywy karp jest Wam niezbędny. Skoro Święta Bożego Narodzenia mają być okazją do radości i pojednania, to po drodze nie można znęcać się nad zwierzętami.