Interesuje Was szampon w kostce, więc dziś więcej na ten temat. Ten ze zdjęcia kupiłam w Niemczech w drogerii dm. Marka alverde jest mi znana od lat – składy zawsze dobre, bo jest certyfikat Natrue, ale wszystkie kosmetyki super działają. Zdarzają się niewypały, ale marka nie jest droga, więc nie ma dramatu.
Składniki: na 1. miejscu Sodium Coco-Sulfate (SCS). Zaraz będą głosy, że jest tak samo drażniący jak Sodium Lauryl Sulfate (SLS). Otóż jest kilka zasadniczych różnic:
- choć oba składniki są pozyskiwane z kokosa, to nie uznaje się ich za składniki naturalne, tylko chemiczne. SLS w procesie produkcji może zostać zanieczyszczony rakotwórczym 1,4-dioksanem i czy tak faktycznie jest – nikt tego przecież nie napisze na liście składników
- SCS jest akceptowany przez organizacje certyfikujące kosmetyki naturalne, takie jak ecocert, czy Natrue, a SLS – nie
- badania porównawcze wykazały, że SCS ma o 15% mniejszy potencjał podrażniający skórę niż SLS, a więc jest faktycznie łagodniejszy
Jednak trzeba samemu ocenić wpływ SCS na skórę. Mam grube ciemne włosy, na których ten szampon sprawdza się bardzo dobrze. Ale u farbowanych blondynek z cienkimi włosami osłabionymi farbą i środkami do stylizacji taki szampon może okazać się podrażniający.
Trzeba też zwrócić uwagę na pozostałe składniki: tu mamy masło shea, oliwę z oliwek, masło kakaowe i olejki eteryczne jako zapach (pachnie cytrusowo). Nie ma składników, które razem mogą bardziej podrażniać, takich jak: alkohol i sztuczny zapach, propypene glycol. Ostatni ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka i ułatwia przenikanie innych składników. Dlatego nie obawiam się SCS w kosmetykach naturalnych, bo nie znajdę w nich takiego zestawu składników.