Zmorą rodziców małych dzieci jest to, że bohaterowie bajek przenikają do życia codziennego. Choć nie oglądałyśmy Krainy Lodu, to mamy piżamkę z Elsą, puzzle z Elsą i doczepiany warkocz Elsy. Mamy wiatraczek Sky (z Psiego patrolo) i brokatowe spinki LOL (tego w sumie nie ogarniam, to jakieś dziwne laleczki, które opanowały wyobraźnię 5-latków, a nawet nie wiem, czym się wsławiły, pomijając idiotyczną nazwę). Ale gdy mi się Świnka Pepa wtrąca w kosmetyki to wtedy do akcji wkraczam ja i walę ją między oczy (przy całej sympatii do jej chrumkającej rodzinki). Bo o ile mogę tolerować piżamkę ze srebrnym brokatem imitującym płatki śniegu, to nie będę wlewać toksycznego koktajlu chemicznego do kąpieli mojego dziecka. A oto skład żelu do kąpieli marki Świnka Pepa:
Sodium Laureth Sulfate – zdecydowanie za silny i zupełnie niepotrzebny, tym bardziej w pielęgnacji dzieci, środek myjący. Żeby Wam go lepiej zobrazować SLS-y nazywam rozcieńczonym płynem do mycia naczyń. Sama się w tym nie umyję, a co dopiero dziecko.
DMDM Hydantoin – uwalniacz (donor) rakotwórczego formaldehydu, zwiększa ryzyko powstawania alergii kontaktowej, zaburza gospodarkę hormonalną, niebezpieczny zwłaszcza dla kobiet w ciąży.
Parfum – nie mam wątpliwości, że kompozycja zapachowa jest tutaj syntetyczna. A biorąc pod uwagę resztę składu, mogę się spodziewać ukrycia tutaj wszystkiego najgorszego (bo pamiętajcie, że parfum może składać się z kilkudziesięciu różnych substancji, których nie trzeba ujawniać pod pretekstem tajemnicy receptury zapachowej).
PEG-150 Distearate – emulgator, zdecydowanie nie powinien się znaleźć w produktach dla dzieci, często bywa zanieczyszczony rakotwórczymi związkami, może powodować podrażnienia, zwiększa przepuszczalność skóry, umożliwiając wnikanie pozostałych toksycznych składników, które się tu znajdują.
Phenoxyethanol – konserwant, który odpowiada za długie życie na półce sklepowej bez bakterii, może prowadzić do zaburzeń neurologicznych, badania trwają, szczury laboratoryjne padają, ale Komisja Europejska (pewnie pod naciskiem uroczych koncernów kosmetycznych wzbrania się przed wydaniem zakazu jego stosowania). Dla mnie jest pewne, że nie powinien znajdować się w kosmetykach dla dzieci.
Disodium EDTA – stabilizator (zapewnia odpowiednią konsystencję) i konserwant, działa drażniąco na skórę i błony śluzowe, może być zanieczyszczony substancjami potencjalnie rakotwórczymi.
Benzophenone-4 – filtr chemiczny przenikający, a więc przenika do krwioobiegu. Są badania, które dowodzą, że ten takie filtry mają działanie zaburzające gospodarkę hormonalną.
Nazywanie tego świństwa delikatnym płynem do kąpieli dla dzieci to oszustwo. Po prostu.