Oto półka z kosmetykami mojej mamy. Nie ukrywam, że czasami coś tam podrzucam, ale generalnie moja mama jest bardzo świadomym i wybrednym konsumentem.

Doskonale wie, jakich składników unikać w kosmetykach. Jest odporna na wszelkie podejrzane promocje i super-oferty. Nie wzruszają jej przeciwzmarszczkowe kremy L’Oreala czy inne Tołpy i Erisy. Jest równie restrykcyjna w zakupach kosmetycznych, jak i jedzeniowych. Unika cukru, nie je smażonych potraw. Dietę dr. Dąbrowskiej stosowała już wtedy, kiedy Małgorzata Rozenek nie znała jeszcze Radzia.

Mama – jak nietrudno się domyśleć – ma cerę suchą i stąd lubi wszystko, co nawilża, odżywia i działa przeciwmarszczkowo. Do demakijażu używa mleczka i płynu micelarnego. Osobny krem na dzień i na noc oraz krem pod oczy to jej niezbędniki. Do ciała używa olejki i balsamy. Im bardziej tłusto, tym lepiej.

Wśród jej naturalnych kosmetyków jest pewien wyłom – to perfumy. Używa Giorgio Armani, które oczywiście nie mają nic wspólnego z naturą. Ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę.