Jakiekolwiek by nie były środki antybakteryjne w wodzie w basenie (najbardziej wysuszający jest pewnie chlor), to ta woda zdecydowanie nie pielęgnuje skóry. Uczucie ściągniętej skóry po basenie zdarza się niestety dość często.
Po wyjściu z basenu biorę prysznic i myję się swoim żelem pod prysznic. Stosuję też czasami peeling do ciała, ale nie biorę już balsamu (nie ma czasu). Natomiast zawsze mam coś do twarzy. Oto mój zestaw na basen:
Woda termalna Avene – żeby zwilżyć twarz przed nałożeniem olejku – wtedy jest lepszy efekt uszczelnienia naskórka. Wiem to od Warsztat Piękna
Olejek age protect facial oil Santaverde – potrzebuję czegoś naprawdę treściwego do twarzy, żeby ją od razu porządnie odżywić. Skóra szybko pije ten olejek.
Krem do twarzy Marilou BIO – z algami morskimi, żelowa konsystencja sprawia, że nie czuję grubej warstwy na twarzy, ale jest fajnie nawilżona.
Balsam do ust Burt’s Bees – to mój niezbędnik po basenie, nie lubię suchych ust. W czasach licealnych pomadka ochronna to był mój jedyny kosmetyk po basenie. W czasie teraźniejszym wieku średniego trzeba bardziej o siebie zadbać.