Moim głównym zadaniem specjalnym jest nieustający i już na pewno nie młodzieńczy trądzik. Mam tłustą cerę, czy mniej zmarszczek, ale… więcej pryszczy. Dlatego dziś na mojej półce zestaw różnych kosmetyków do twarzy, które nie są moją podstawową pielęgnacją, o jakiej zwykle mamy wyobrażenie (czyli krem, tonik, żel do mycia twarzy), ale za to przy ich pomocy walczę o gładką cerę.
1. Peeling Marilou BIO – jeśli powiem, że stosuję go codziennie albo co drugi dzień, to pomyślicie, że przesadzam. Otóż nie, pod warunkiem, że jest to peeling łagodny, a nie ostro ścierający. Taki właśnie jest Marilou BIO, którego teraz używam. Certyfikowany, z olejem arganowym. Nie ma zapachu. Drobinki są faktycznie bardzo drobne. Dlatego używam go także na szyję i dekolt, i nie zauważyłam żadnych podrażnień.
2. Serum oczyszczające Juice Beauty – czyli w wolnym tłumaczeniu konkret na pryszcze. Od czasu do czasu potrzebuję takiego specyfiku. To jest wysokiej jakości serum kwasem salicylowym amerykańskiej firmy Juice Beauty, której twarzą jest Gwyneth Paltrow. Kwas salicylowy jest w takim stężeniu, że pryszcze wyżera, ale skórze krzywdy nie robi. Kluczem do skuteczności serum jest jego regularne stosowanie. Przekonałam się o tym bardzo szybko. Jak stosowałam serum od przypadku do przypadku, to efekt był taki sobie. Ale jak zaczęłam stosować codziennie wieczorem, to w krótkim czasie cera mi się naprawdę poprawiła. A przy okazji zdjęcie pod postem zrobiło się nieaktualne, bo serum przez codzienne stosowanie sporo ubyło.
3. Czysty olej arganowy SO BIO – zawsze muszę mieć ten olej. Testuję różnych dostawców i różne firmy. Dzięki temu rozpoznaję (po zapachu i konsystencji) dobrej jakości olej arganowy od podróbek. Ten jest w 100% prawdziwy. Szklana butelka, charakterystyczny zapach, gęstość i certyfikat. Wszystko w idealnym porządku. Olej arganowy jest wielofunkcyjny. Używam go głównie na szyję, dekolt i ramiona. Ale dla złagodzenia stanów zapalnych także na całą twarz. Czasami też stosuję go do ciała jako taką bogatą kurację, ale nie codziennie, bo jest za drogi dla mnie, żeby go wylewać od stóp do głów.
4. Czarna maska do twarzy Iva Natura – doskonały strój na halloween, gdyby nie to, że wieczory spędzam głównie na usypianiu dziecka, a nie na imprezowaniu. Ale w domu, jak wszyscy pójdą spać to straszę tą maseczką własne odbicie w lustrze. Głównym składnikiem jest tajemnicza roślina o nazwie przytulia czepna, która rośnie w równie tajemniczej prowincji Diyarbakır. Pozostałe składniki też są jak najbardziej w porządku, bo cała maseczka ma certyfikat Cosmos Organic. Ważne jest jednak to, że ta nieznana mi roślina ma działanie oczyszczające skórę i rozjaśniające. I faktycznie u mnie też tak jest.
My special face care is fighting with acne. I have oily skin, which means less wrinkles but more ordinary pimples. So today I’m going to show you my special acne treatments. Each of them is different and plays a different role in my skin routine. Face scrub can be used every day but must be gentle. I love this blemish clearing serum with salicylic acid – it makes my skin smooth and hydrated. Argan oil is a must have in my skincare. It can be used all over body but I concentrate on my face mostly. Black mask from Turkish certified brand guarantees only natural ingredients. There are many black mask with toxic ingredients, so this one is a real organic skincare product you can trust.