Pisząc o tym, że warto włączyć do codziennej pielęgnacji oleje nie mam na myśli tego, żeby myć twarz oliwą z oliwek, nakładać na całą twarz olej kokosowy, a na ciało arganowy (i potem czekać dwie godziny na ubranie, bo arganowy jest tak ciężkim olejem, że bardzo powoli się wchłania).
Zacznijmy od olejku do mycia twarzy. Taki preparat lepiej zmyje nie tylko makijaż, ale także krem z filtrem. Do tłustej formuły to wszystko się po prostu lepiej przyczepia. Ale rozumiem, że nie każdemu taka olejowa formuła odpowiada, nawet jeśli w kontakcie z wodą zmienia się w emulsję, którą i tak spłukujemy wodą. Mnie też zdarza się mieć po takim olejku zamglone oczy i uczucie, że jednak nie umyłam dobrze twarzy. Wtedy myję twarz drugi raz żelem albo pianką do mycia twarzy. Demakijażu nigdy nie za dużo, bo dobrze oczyszczona cera to podstawa pielęgnacji.
Teraz przejdźmy do pielęgnacji olejami. Co i kiedy nałożyć na twarz? Najpierw najlepiej zacząć od spryskania twarzy i dekoltu hydrolatem, który przywróci skórze odpowiedni pH. Hydrolat czy tonik to pierwszy krok w pielęgnacji (a nie ostatni etap oszczyszczania skóry, jak niektórzy sądzą), który świetnie przygotowuje skórę przed nałożeniem właśnie olejowego serum. I tu nie chodzi znowu o żaden czysty olej, bo takich jest niewiele, które by się nadawały solo do cery.
Powinniśmy wybrać odpowiednią dla siebie mieszankę olejów roślinnych – np. ja mam serum do pielęgnacji skóry mieszanej i dojrzałej Creamy. W składzie jest m.in. olej konopny, olej z pietruszki, słonecznikowy jojoba, cacai. Ta mieszanka jest akurat dość tłusta, więc stosuję ją na noc (nie nadaje się pod makijaż). Ale są też mieszanki olejów, które sprawdzą się na dzień.
Producent zaleca 2-3 krople serum, ale ja zawsze biorę więcej, bo stosuję na twarz i dekolt, a nawet na biust. I moja mieszana, momentami tłusta cera bardzo dobrze sobie radzi z olejowym serum. Przede wszystkim nie ma tutaj mocy o żadnym zapychaniu, tylko o dobrym nawilżeniu i odżywieniu skóry.