Nie używam typowych płynów do płukania tkanin. Tu nawet nie chodzi o ekologię, po prostu te pachnące misie i kwiatki na łące robiły mi jeansów szmaty, a mnie od tych zapachów bolała głowa. Także odstawiłam wiele lat temu pachnące płyny do płukania tkanin.
W czasie pandemii postanowiłam wzmocnić dezynfekcję ubrań. Naturalnym środkiem dezynfekującym jest ocet, więc zaczęłam go wlewać (około pół szklanki na pranie) tam, gdzie w pralce jest pojemnik na płyn do płukania tkanin. I absolutnie nie należy się obawiać, że ubranie będzie pachniało octem, bo zupełnie tak nie jest. Natomiast jeśli ma być przyjemna aromaterapia, to dorzucam jeszcze do tego octu kilka/ kilkanaście kropli olejku eterycznego. I ten zapach czuć po wyjęciu ubrań z pralki. Nic się nie niszczy, nic nie odbarwia. Polecam.