Na dobranoc polecam lnianą pościel. Tym razem promuję len nie do noszenia, tylko do spania. Nosiłam się z zamiarem kupienia lnianej pościeli już dawno, ale nie wiedziałam, gdzie szukać stacjonarnie, bo chciałam ją najpierw zobaczyć przed zakupem. I przypadkowo trafiłam na nią w Ikei.
Od kiedy zaczęłam spać w lnianej pościeli, bawełna wydaje mi się atrakcyjna tylko pierwszej nocy, jak jest czysta i niepognieciona. Len na początku jest trochę szorstki, co w krótkim czasie staje się jego zaletą, bo ta szorstkość to mikromasaż dla skóry podczas snu. Mam lniane prześcieradło, poszewkę na poduszkę i na kołdrę. Teraz przede wszystkim jest mi chłodniej i przyjemniej. Mam też wrażenie, że len jest bardziej świeży, nie gniecie się tak szmatławo jak bawełna i pościel nie robi się zmięta. Lniana pościel oddycha, jest antybakteryjna i antyalergiczna. Nie łapie kurzu, ani roztoczy. No i starczy na długie lata, a z wiekiem wręcz zyskuje.
Len dał mi zupełnie nowy komfort snu. Jestem bardziej wyspana, mam głębszy sen, a sama pościel jest dłużej świeża. Zamierzam stopniowo zmieniać komplety pościeli na lniane właśnie. Żadne bawełny czy satyny. Innej już nie chcę.