Dziś dla odmiany nie same kosmetyki, a książka o kosmetykach. Chociaż to książka nie tylko o koreańskiej pielęgnacji.
Jakiś czas temu w ramach „nie znam się, to się wypowiem” w pewnej stacji tv został wyemitowany program poruszający właśnie temat koreańskiej pielęgnacji. W związku z tym zaproszono Koreankę. Moje pytanie brzmi: czy każda Polka tańczy polkę? I czy każda Koreanka stosuje wieloetapową koreańską pielęgnację? Cóż, panie w programie tv zdecydowanie nie. Jeśli naprawdę chcecie wiedzieć, o co chodzi w osławionych 10. krokach pielęgnacyjnych, to trzeba sięgnąć do dobrego źródła.
Z tej książki dowiedziałam się, że tych wszystkich 10. kroków nie robi się codziennie, bo np. złuszczanie martwego naskórka, czyli peeling stosuje się raz w tygodniu, a wieloetapowa pielęgnacja nie polega na odhaczaniu po kolei punktów, tylko zachowaniu wszystkich niezbędnych elementów pielęgnacji. Esencja, ampułki i serum nie są obowiązkowe, bo mają za zadanie działać na konkretne problemy skórne. Znajdziecie tam też przydatne info o kwasach (peelingi chemiczne na bazie kwasów to właśnie złuszczanie w koreańskiej pielęgnacji), maseczkach w płachcie, trendach w makijażu i koreańskich markach kosmetycznych (tu duże zaskoczenie dla mnie, bo nie wiedziałam np., że słynne Dr. Jart czy Laneige to made in Korea).
Lifestyle to nie tylko kosmetyki. W kolejnych rozdziałach jest o koreańskim kinie i nagrodzonym Oscarem za najlepszy film – Parasite. Jest też kilka prostych przepisów na koreańskie potrawy, także ze zdrową pikantną kapustą Kimchi, którą Koreańczycy jedzą do każdego posiłku. Wbrew pozorom kuchnia koreańska to nie jest tylko smażony ryż i ciężkostrawne mięsa, ale wodorosty, czyli superfoods z mnóstwem minerałów i witamin oraz bulion przygotowywany na wywarach z kości, dzięki temu jest bogaty w kolagen, odpowiedzialny za zdrową i jędrną skórę.
Cerze służy też zielona herbata – powszechny napój i nieodzowna część koreańskiej pielęgnacji. Ale nie rozmawiajmy o abecadle. W Korei pije się też inne zdrowe herbaty – z palonych ziaren jęczmienia, z suszonych włókien kukurydzy, napar z korzenia żeń-szenia oraz słynna bubble tea, która wcale nie jest słodkim amerykańskim wynalazkiem, tylko herbatą z mlekiem, lodem i kuleczkami tapioki.
Do tego znajdziecie rozdział o modzie i urządzaniu wnętrz w duchu prostoty i minimalizmu, o roślinach w domu i olejkach eterycznych. Jest tam tyle przydatnych i cennych dla mnie informacji, iż nie sądziłam, że będę miała z koreańskim stylem życia tyle wspólnego. Choć najdalej na wschodzie byłam zaledwie w Białowieży.
To wszystko znajdziecie w przewodniku po koreańskim stylu życia – korean lifestyle book, wydawnictwo Burda Książki.