Co ma wspólnego Weleda i Natrue?
Weleda to jeden z założycieli certyfikatu Natrue. W 2007 r. kilku niemieckich producentów kosmetyków naturalnych postanowiło utworzyć nowy certyfikat dla kosmetyków naturalnych. Poza Weledą były to: Dr. Hauschka, Lavera, Primavera.
Nie oznacza to, że inne certyfikaty są gorsze. Generalnie wymagania, jakie trzeba spełnić, aby otrzymać certyfikat są zbliżone: bez kontrowersyjnych konserwantów, bez składników pochodzenia syntetycznego, co do których są wątpliwości, że mogą być szkodliwe dla zdrowia, kompozycja zapachowa musi być naturalna (żaden certyfikat nie akceptuje sztucznych zapachów).
![]()
Są jednak pewne różnice. Natrue nie toleruje kilku składników dopuszczonych przez Cosmos – np. Tetrasodium Glutamate (używany w mydłach), Dicaprylyl Carbonate (emolient), Cocamidopropyl Betaine (używany w produktach do włosów), czy Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein (używany w produktach do włosów i do pielęgnacji brody). Nie oznacza to, że trzeba je omijać szerokim łukiem, choć znam kilka dziewczyn, które niezależnie od upodobań do kosmetyków naturalnych unikają w szamponach Cocamidopropyl Betaine. Warto dodać, że ten składnik został uznany przez amerykańskich dermatologów w 2004 r. za alergen roku. Z tego punktu widzenia można powiedzieć, że Natrue ma nieco lepsze standardy.
![]()
W zdecydowanej większości wśród producentów kosmetyków naturalnych, którzy zdecydowali się na certyfikat Natrue, przodują Niemcy. Może niektórzy pamiętają, że jeszcze kilka lat temu Alterra z Rossmanna miała certyfikat BDiH. Dziś ma właśnie Natrue. Swoje produkty w Natrue certyfikuje też inna duża niemiecka sieć drogeryjna – drogerie dm.
Z ciekawostek – Natrue ma nowozelandzka marka Trilogy, a w zeszłym roku do Natrue przystąpił amerykański Burt’s Bees, choć to nie pierwsza marka z USA, bo wcześniej był Dr Bronner’s Magic Soap. W Polsce certyfikat Natrue ma Naturativ.