Tak wychodzę z domu. Jednorazowe rękawiczki są mi potrzebne nie tylko do odbioru przesyłki (choć tu już wiem, że jest aplikacja i można ogarnąć paczkomat bezdotykowo – dzięki dziewczyny!), ale przede wszystkim, żeby się wydostać z budynku. Nie mieszkam w domku jednorodzinnym, więc żeby wyjść na zewnątrz muszę najpierw zawołać windę, czyli dotknąć przycisku. Nawet jeśli zejdę schodami, to i tak na dole muszę otworzyć drzwi. Następnie trzeba nacisnąć przycisk i pociągnąć do siebie furtkę (ogrodzenie osiedla), łokciem się nie da. To dopiero połowa drogi.
Po co w ogóle wyszłam z domu? Poza paczkomatem zrobić drobne zakupy – płacę telefonem, żeby nie wbijać w ogóle PIN-u, nie snuję się w poszukiwaniu różnych rzeczy, tylko szybko, konkretnie i do swojej własnej torby. No i chciałam się przejść chociaż wokół domu – ale nie na plac zabaw, bez siadania na ławce, cały czas w ruchu.
I teraz powrót do domu. Mam dwa domofony, gdzie muszę wbić kod. Potem podwójne drzwi wejściowe do klatki. Nie mam złudzeń – nikt tego nie dezynfekuje. Dlatego mam rękawiczki. Zdejmuje je po przyjściu do domu, wyrzucam do śmieci, potem się rozbieram i myję ręce.