Moich restrykcyjnych wymagań nie spełnia wielu polskich producentów, którzy chcą być eko, ale nie zawsze im wychodzi. Albo jeden kosmetyk ma lepszy skład, w drugi już trochę gorszy. Tutaj jest inaczej.
To są eko kosmetyki z wyższej półki, droższe niż Alterra w Rossmannie, ale mają zupełnie inne składy. Bo wśród naturalnych kosmetyków też są tańsze i droższe, przeciętne i luksusowe. Nie wystarczy wymieszać masła shea z olejem jojoba i wypisywać ich wszystkie głęboko nawilżające i odżywcze właściwości. To tak nie działa.
Dziwią mnie wpisy w internecie typu: szukam naturalnego kremu pod oczy za 20 zł albo olejem kokosowym można zmyć cały makijaż i jeszcze wetrzeć resztki we włosy. Może i można, jak się ma 19 lat, budżet wystarczający tylko na kolorówkę (takie są wówczas priorytety) i 1/4 zmarszczki na czole, jak się dziewczę bardzo zdziwi.
W wieku, kiedy bardziej docenia się pielęgnację, warto zainwestować w coś naprawdę porządnego. Dopracowana receptura z bogatym naturalnym składem to jest coś, na co warto wydać więcej.
Co łączy kosmetyki na zdjęciu?
- Żaden z nich nie zawiera wody. Phenome i D’Alchemy oparte są o hydrolaty, czyli wody roślinne. Hydrolaty same w sobie mogą być tonikiem do twarzy, a tutaj są jeszcze wzbogacone mnóstwem innych składników. Iossi to pasta, a więc też bez wody.
- Żaden z nich nie ma sztucznego zapachu, tylko olejki eteryczne. Wielokrotnie pisałam o tym, jak to oglądałam pseudo naturalne kosmetyki z intensywnym sztucznym zapachem, bo to niby „dla przyjemności używania”. Dla mnie to żadna przyjemność, tylko ból głowy.
To jest prawdziwe eko made in Poland.