Update 18.07.2017:
Mój wpis przeczytał ktoś z hotelu i za pośrednictwem swojego pełnomocnika do mnie napisał twierdząc, że publikuję nieprawdziwe i wprowadzające w błąd informacje dotyczące funkcjonowania hotelu. Dlatego też postanowiłam zmodyfikować mój wpis i dodać garść istotnych informacji, jakie przeczytałam w tym piśmie, które mogą się przydać każdemu, kto wybiera się do Jastarni:
1) Budynek przy ul. Kościuszki 2a w Jastarni to nie jest hotel. To obiekt, który funkcjonuje jako wspólnota mieszkaniowa, gdzie jednym z lokali jest właśnie Hotel Dom Zdrojowy (cytat z otrzymanego pisma).
2) Jeżeli chcecie wynająć apartament, to musicie najpierw zapytać, czy apartament współpracuje z Hotelem (bo jak nie, to nie macie dostępu do basenu). Są to dwie zupełnie niezależne i niepowiązane ze sobą oferty (drobna uwaga do pełnomocnika – „niepowiązane” pisze się razem).
3) Jeżeli robi się rezerwację przez booking.com i wybiera się blueapart Dom Zdrojowy Jastarnia, to nigdzie nie jest napisane, że ta oferta dotyczy wyłącznie wynajęcia prywatnego apartamentu nienależącego do części hotelowej. Dowodzi tego również znaczna część komentarzy – click.
4) Moje zastrzeżenia kieruję zarówno do blueapart.com, tj. pośrednika wynajmującego apartamenty w Domu Zdrojowym (a może powinnam jakoś inaczej nazywać ten budynek?), jak również do dyrektora Hotelu, który był wyjątkowo arogancki i niesympatyczny. Dlatego zostawiam opis mojej rozmowy z dyrektorem – czego zresztą pełnomocnik w piśmie w ogóle nie kwestionuje i nie ma tutaj żadnych uwag.
5) Podtrzymuję również swoją opinię, że ta sytuacja nie jest normalna. W żadnym hotelu nie spotkałam się z tak skomplikowaną konstrukcją prawną dotyczącą wynajmowanych pokoi i apartamentów. Uważam również, że w interesie klientów leży, aby tę sprawę uregulować, czyli dogadać się z właścicielami wszystkich apartamentów co do sposobu korzystania z całej infrastruktury dostępnej w tym samym budynku. To byłoby rozsądne rozwiązanie, które zapobiegłoby przykrym sytuacjom w przyszłości i zapobiegło odpływowi klientów.
6) Mój przypadek nie jest odosobniony, o czym przyznał sam dyrektor Hotelu i co wynika z opinii w serwisie booking.com. Dziwię się, że zamiast załagodzić sytuację, dostaję pismo z żądaniem usunięcia nieprawdziwych informacji dotyczących funkcjonowania Hotelu, który właśnie stracił stałych klientów. Byłam tam wiele razy wcześniej i nigdy nie zastanawiałam się, czy robiąc rezerwację w nazwie oferty jest słowo „hotel”, czy nie. Teraz też nie będę się nad tym zastanawiać, bo następnym razem wybiorę zupełnie inną ofertę.
***********
Pomijając warszawską lanserkę i kawiarniane rozmowy o powrocie z wakacji w Dubaju, samo miejsce jest fantastyczne. Jak widzicie na obrazku poniżej (który jest screenem z oficjalnej strony internetowej), jest to czterogwiazdkowy hotel SPA & Family – że niby przyjazny rodzinom z dziećmi. Było głównym powodem, dla którego wybraliśmy to właśnie wybierając się nad polskie morze. Okazało się jednak, że przyjaźnie nie było. Wręcz odwrotnie – bardzo nieprzyjemnie.
Jak to w Polsce często bywa, nie ma jasnych reguł, są równi i równiejsi, a jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ktoś budując ten hotel wpadł na pomysł, żeby część pokoi przerobić na apartamenty i sprzedać na wolnym rynku. W tym pomyśle nie ma w sumie nic złego, ale w jego realizacji owszem. Tak więc mamy pokoje hotelowe i apartamenty, które mają prywatnych właścicieli, którzy zarabiają na ich wynajmie.
Jeżeli zarezerwujecie pokój hotelowy – to jesteście w hotelu i możecie korzystać ze wszystkich dostępnych na miejscu atrakcji, co jest logiczne, prawda? Ale jeżeli wynajmujecie apartament, to tutaj logika się kończy. Część apartamentów wynajmowana jest za pośrednictwem hotelu, a część przez samych właścicieli lub innych pośredników (nie hotel). I tu zaczyna się problem. Bo Ci właściciele, którzy nie wynajmują swojego apartamentu za pośrednictwem hotelu oszukują wszystkich, którzy przyjeżdżają tu na wypoczynek. Dyrektor hotelu o tym wie i zamiast poszukać rozwiązania tego problemu, sankcjonuje ten stan. Bo przecież można byłoby to rozwiązać w bardzo prosty sposób: turyści, którzy wynajmują apartament bez pośrednictwa hotelu, mogliby mieć odpłatny dostęp do basenu. I nie jest to udostępnianie basenu wszystkim w Jastarni, tylko tym, którzy w tym budynku mieszkają.
Odbyłam długą i nieprzyjemną rozmowę z kierownikiem hotelu – panem Arkadiuszem Labuddą, który jest dyrektorem od otwarcia hotelu, a więc od samego początku mógł to wszystko ułożyć z myślą o przyjeżdżających tu gościach. Jednak tego nie zrobił i zamiast działać logicznie, to woli prowadzić wojnę z niektórymi właścicielami apartamentów. Okazało się bowiem, że wynajmując apartament od właściciela, który nie zlecił wynajmu hotelowi, klient nie ma dostępu do większości infrastruktury hotelowej.
Czyli z tego, co przeczytacie poniżej, NIE wolno mi korzystać:
- basen
- jacuzzi
- brodzik dla dzieci
- sauna
- tepidarium
- siłownia
- sala fitness
- bezpłatne wypożyczenie rowerów
- bezpłatne wypożyczenie kijków do Nordic Walking,
A teraz atrakcje dla dzieci, które również nie są dla nas:
- zajęcia z opiekunkami
- sala zabaw
- odpłatne nauki pływania
- strefa KIDS w części rekreacyjnej, tj. brodzik ze zjeżdżalnią i zabawkami wodnymi.
Jakim cudem? Bo hotel pozostaje w konflikcie z tymi właścicielami, którzy nie chcą wynajmować swoich apartamentów za pośrednictwem hotelu (pewnie chodzi o wysokość prowizji, co do której obie strony nie mogą się dogadać), i dlatego hotel nie udostępnia gościom wynajmującym te apartamenty całej ww. przeze mnie infrastruktury.
W mojej rozmowie z dyrektorem Labuddą dowiedziałam się, że skoro właściciele nie chcą wynajmować apartamentów za pośrednictwem hotelu, to hotel nie pozwala na korzystanie z usług, które są przeznaczone dla gości hotelowych. Z czego zatem mogę skorzystać? Z restauracji – z której zresztą może korzystać każdy, kto tu się pojawi, więc to żaden wyczyn. Mogę też skorzystać z zabiegów w SPA, które może by mnie interesowały (po uprzednim zapoznaniu się z listą składników kosmetyków używanych do zabiegu), ale to też nie jest nic nadzwyczajnego, bo to też jest dla każdego, kto tylko tam się zjawi.
Czy jest więc coś, z czego mogę skorzystać mieszkając w tym budynku? No nie. Chyba że mówimy o windzie, którą mogę dojechać do swojego wynajętego apartamentu. Może jednak nie powinnam o tym pisać, bo dyrektor Labudda wprowadzi zakaz korzystania z wind i goście apartamentów niewspółpracujących z hotelem będą korzystać wyłącznie ze schodów, bo przecież hotel będzie tracić na nieuprawnionym zużyciu prądu!
Jaki z tego wniosek? Uważam, że cała ta sytuacja to wprowadzanie w błąd osób, które przyjeżdżają do tego miejsca w Jastarni. A wyjątkowo irracjonalnym tłumaczeniem dyrektora Labuddy było to, że on walczy z nieuczciwymi właścicielami apartamentów, którzy zamieszczają zdjęcia basenu i budynku na swojej stronie do wynajęcia, bo kradną te zdjęcia ze strony oficjalnej hotelu. Co mnie to obchodzi?
Kolejnym dziwnym tłumaczeniem dyrektora Labuddy było, że jeżeli w nazwie oferty na stronie internetowej (np. na booking.com) jest Dom Zdrojowy, to wynajmuję tylko apartament bez dostępu do basenu i reszty ww. infrastruktury hotelowej, a jeżeli Hotel Dom Zdrojowy, to wtedy w cenie mam właśnie basen. I to właśnie uważam, że jest wprowadzanie klientów w błąd. Bo na głównej stronie hotelu jest wielkimi literami napisane „Dom Zdrojowy”. Szukanie słowa „hotel” i zastanawianie się, jakie stąd wynikają konsekwencje nie jest normalne.
Dyrektor Labudda zaproponował mi w pewnym momencie, że może mi udostępnić basen, jeżeli podam mu dowód na to, że strona, na której robiłam rezerwację faktycznie wprowadza w błąd. Już sama taka propozycja jest uwłaczająca dla klienta, bo ja muszę mu coś dostarczyć, żeby on łaskawie udostępnił mi basen. Niemniej jednak zgodziłam się na to i poprosiłam o otwarcie strony internetowej blueapart.pl, gdzie w ramach atrakcji Domu Zdrojowego w Jastarni jest zaznaczone SPA. A jak już wiecie – na SPA i na basen prowadzi jedno wejście. Poza tym kto przy zdrowych zmysłach spodziewałby się, że wchodząc do SPA i mieszkając w Domu Zdrojowym może nie zostać wpuszczonym na basen? Ale to nie koniec. Bo gdy pokazałam tę stronę dyrektorowi, zmienił zdanie i stwierdził, że to dowód niewystarczający. A więc nie udostępni mi basenu. Jeszcze nie spotkałam się z tak aroganckim zachowaniem osoby kierującej obiektem użyteczności publicznej. Ale dyrektor Labudda brnął dalej.
Sam zaczął opowiadać, że go tutaj dość często (sic!) odwiedzają rodzice z zawiedzionymi dziećmi ubranymi w kostiumy kąpielowe, którzy odbili się od drzwi prowadzących do SPA i na basen. Dyrektor jest już na to uodporniony i nie zamierza nic z tym zrobić. Podpowiedziałam mu, że najprostszym rozwiązaniem byłoby odpłatne udostepnienie basenu dla osób wynajmujących apartamenty. Odpowiedział, że wówczas musiałby udostępniać basen wszystkim w Jastarni. Chyba zgodzicie się ze mną, że to bez sensu, bo jeśli ktoś mieszka w tym samym budynku, gdzie jest basen, to nie jest „każdym z Jastarni”.
(Hotel) Dom Zdrojowy – teraz już wiecie skąd ten nawias, bo nie dla wszystkich jest to hotel – będzie się nadal cieszyć powodzeniem, bo na Helu jest mało miejsc noclegowych. Zawsze znajdą się chętni spędzić tam urlop. Ja nie jestem tu pierwszy raz, ale na pewno ostatni. Nie polecam nikomu tego miejsca – ze względu właśnie na wyjątkowo niemiłą obsługę i dyrektora, który nie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klientów. Nie zależy mu na komforcie wypoczywających tu osób. Taka osoba nie powinna zarządzać hotelem. Powinien o tym wiedzieć zarząd spółki, która jest właścicielem hotelu, czyli panowie: Krzysztof Maraszek, Zbigniew Lewiński i Piotr Stefaniak. Wiedzcie, że straciliście właśnie stałych klientów. Więcej tu nie przyjedziemy i będziemy o tym opowiadać wszystkim naszym znajomym. A teraz spójrzcie na zdjęcie poniżej – to, co jest zakreślone w czerwonym kółku – to nie jest hotel. Tu nie ma sensu mieszkać, bo nie wolno Wam będzie korzystać z basenu, sauny, jacuzzi, itd. Ale za pobyt musicie tak samo słono zapłacić. Logiczne? Absolutnie nie.
PS. Znaleźliśmy w okolicy inny basen, który miał super zjeżdżalnię, brodzik dla dzieci, sympatycznych ratowników i nie był zatłoczony. Też był w hotelu, ale nikt nie robił problemu z tego, że tam nie mieszkamy.