Kilka osób zachwyciło się wiadomością, że ziaja zmieniła skład kremu do cery normalnej i suchej o wdzięcznej nazwie masło kakaowe (gdybym chciała się posmarować masłem kakaowym, to szukałabym na liście INCI theobroma coca seed butter i kropka, ale to odrębny temat).
Chciałabym powiedzieć, że to nie jest nic nowego. Ziaja nie od dziś zmienia skład różnych swoich produktów, ale podobnie jak inne marki, robi to w ciszy i spokoju. Bo jak wyobrażacie sobie kampanię reklamową typu: właśnie usunęliśmy mylącą deklarację marketingową, która mogła wprowadzić naszych klientów w błąd, bo myśleli, że produkujemy kosmetyki naturalne jak napisaliśmy, że jeden składnik zawiera ecocert, a to przecież nieprawda. Przy okazji wywaliliśmy 2-Bromo-2-nitro-1,3-propanodiol, konserwant starej daty i jednocześnie uwalniacz rakotwórczego formaldehydu, w najlepszym razie powoduje alergie. Takie deklaracje i skład był jeszcze 5 lat temu. Nie wiedzieliście o tym? Internet nie zapomina, a ja nie zapominam o greenwashingu.
Oto perełki ze zmienionym składem. Ecocert przewijał się tak często na opakowaniu, że niektórzy do dziś twierdzą, że np. kultowy tonik ogórkowy miał kiedyś certyfikat ecocert, a teraz zmienili skład na gorszy. Nie, proszę państwa. To nigdy nie były certyfikowane kosmetyki naturalne, tylko wraz ze wzrostem świadomości konsumentów i czytania listy składników, producent zmienił formulację, żeby najbardziej kontrowersyjne składniki nie kłuły po oczach. I po tej zmianie dalej naturalne nie są i certyfikatu ecocert nie dostaną.