Wyspałam się. Nie nastawiłam budzika, żeby przekręcać mak przez maszynkę, myć okna i gotować barszcz. Nie trzeba harować przed Świętami. Jedzenie można zamówić. Karpia nie trzeba serwować, o pływającym w wannie to nawet nie będę wspominać. Moja córka nie zna takiej „tradycji” i przy mnie nie pozna.
Słuchamy świątecznego Franka Sinatry, ubieramy choinkę, podjadamy pierniczki. Jest leniwa niedziela. Tak też można. Enjoy!