T-mobile podniosło mi dziś ciśnienie. I to nie pierwszy raz. Miesiąc temu dostałam sms o treści: koszt usług premium +18 na Twoim numerze przekroczył 31 zł. Zabrzmiało podejrzanie, więc zadzwoniłam na infolinię. Konsultant nie był w stanie wyjaśnić, na czym ta usługa miałaby polegać ani skąd wzięła się kwota do zapłaty. W końcu powiedział, że dostawcą tych usług jest Digital Virgo S.A., która to spółka zajmuje się świadczeniem usług telefonicznych, a jej klientami są operatorzy telefonii komórkowej, w tym T-mobile. Polecił mi skontaktowanie się z tą spółką (sic!), żeby wyjaśnić, skąd się wzięła kwota. Porada absurdalna, bo nie zawierałam z nimi żadnej umowy, a opłatę naliczył T-mobile, a więc jest to podmiot, do którego należy się zwracać.
Nie korzystam z żadnych usług premium, nie dokonuję zakupów za pośrednictwem operatora T-mobile, ani nie korzystam z żadnych dodatkowych usług poza standardowymi usługami telekomunikacyjnymi świadczonymi przez operatora (mam klasyczny abonament rozmowy i smsy bez limitu plus pakiet internetowy).
Po ożywionej dyskusji konsultant zaproponował mi rabat w kwocie 20 zł i w ten sposób zmniejszy moją należność do kwoty 14 zł (całość mojej rzekomej opłaty to 34 zł). I w tym momencie zachowałam rewolucyjną czujność i zwęszyłam podstęp. Odmówiłam rabatu, bo nie korzystałam z żadnych dodatkowych usług. Jednocześnie zażądałam od konsultanta natychmiastowego wyłączenia wszelkich usług premium, z których do tej pory i tak nie korzystałam. Gdybym się zgodziła na ten „rabat” oznaczałoby to, że przyjmuję dodatkową należność (14 zł) do zapłaty.
Złożyłam reklamację (mailem) z żądaniem natychmiastowego usunięcia z moich bieżących kosztów kwoty wynikającej z tych rzekomych usług premium. Następnego dnia przyszła odpowiedź: „powodem naliczenia opłat Premium, było skorzystanie z usługi Direct Biling. Direct Billing jest sposobem przeprowadzania transakcji w Internecie. Realizując zakupy np. poprzez Sklep Google Play, klienci korzystają z opcji Zapłać z T-Mobile, a transakcja jest dokonywana w ciężar rachunku”. Potem leci korporacyjny bełkot, że oni tylko pośredniczą w płatnościach za moje rzekome zakupy dokonane telefonem. A na końcu niespodzianka: „miło mi jednak poinformować, że doceniając naszą dotychczasową współpracę, mimo że opłatę za reklamowane usługi naliczyliśmy prawidłowo, opłata zostanie zwrócona”.
Wiecie co to oznacza? Oni muszą sobie zdawać sprawę z tego, że nie korzystałam z żadnych dodatkowych usług i nic nie kupowałam za pośrednictwem T-mobile. Dla mnie to była próba wyłudzenia kasy i liczyli na to, że się nie zorientuję, bo to nie taka duża kwota. Zrobiłam mały research i okazało się, że T-mobile dostał już jakiś czas temu karę od UOKiK w wysokości 15 mln zł i UOKiK wypowiedział się wtedy właśnie w sprawie tzw. usług dodanych. Najwyraźniej operator nic sobie z tego nie robi, bo zyski są większe niż nałożona kara.
I teraz dzisiejszy epilog do tej sytuacji. Po tym incydencie wyłączyłam wszystkie usługi premium – tak mi się przynajmniej wydawało. Dziś znów dostała powiadomienie, że mam dodatkowe koszty związane z usługami premium. Okazało się, że usługi premium wyłączono tylko częściowo, bo dalej dzwoniąc na infolinię mojego banku naliczają mi za dodatkowe usługi premium. Gdyby mnie o tym uprzedzono w T-mobile (a nikt tego nie zrobił), wybrałabym inną formę kontaktu z bankiem. Składam więc kolejną reklamację.
Wnioski: pytać 15 razy o wszystkie dodatkowe opłaty, usługi, bo jak widać na moim przykładzie – nie ma abonamentu rozmowy bez limitu. Przy zawieraniu umowy od razu zastrzegać, że chcecie wyłączyć wszelkie dodatkowe usługi. Szukać infolinii z numerami kierunkowymi do miasta, a nie na 801, bo okazuje się, że o tym, czy za takie połączenie zapłacę dodatkowo decyduje operator (czy włączyć to do pakietu rozmów bez limitu czy nie). Te z pozoru drobne kwoty się kumulują. W efekcie wszyscy się zrzucamy na sporą sumę, przy której 15 mln zł kary nałożonej przez UOKiK to jak koszt pozyskania przychodu.