Ostatnio sporo mnie pytacie o kosmetyki dostępne w USA. Więc dziś pielęgnacja z USA w europejskich „okolicznościach przyrody”:
Jeśli chodzi o amerykańskie kosmetyki naturalne, to warto wiedzieć, że tamtejsze prawo jest dużo bardziej liberalne niż unijne (które obowiązuje też w Polsce). Oni aspirują do tego, żeby zakazać niektórych składników, które u nas już dawno są zabronione (np. niektóre filtry chemiczne). Za to mają własny certyfikat ekologiczny USDA Organic – jeden dla żywności i kosmetyków. Jednak procedura, żeby go uzyskać jest na tyle skomplikowana, że wielu producentów wybiera europejskie certyfikaty (np. Tata Harper ma ecocert) albo w ogóle z nich rezygnuje. Także czytanie listy składników jest wciąż niezbędne.
Co mogę Wam polecić z USA? Na pewno markę Tata Harper – dostępna w amerykańskiej Sephorze, a u nas można kupić te kosmetyki w sklepie . Na zdjęciu kompleks olejków roślinnych w sztyfcie z kulką – nakładanie z jednoczesnym masażem. Pięknie pachnie – aromaterapia w najlepszym wydaniu. Do tego nawilża, odżywia, świetny po opalaniu.
Nawilżający krem pod oczy z ekstraktem z dzikiej róży Botanics, który kupiłam w Whole Foods – lekki, szybko się wchłania, będzie fajny dla 20/30-latek. W moim wieku to ja jednak wolę coś bardziej treściwego.
Ten zestaw Drunk Elephant to był gratis do zakupu olejku marula (też w Sephorze). Niestety w składzie jest phenoxyethanol. Nie kupiłabym tych kosmetyków w pełnowymiarowym opakowaniu właśnie przez ten konserwant. Marka nie zawsze ma idealne składy, ale z drugiej strony mają ceramidy, kwasy, retinol, więc coś za coś.