Zużyte do ostatniej kropli, opakowania wyrzucone. I co ja mogę na temat tych kosmetyków ciekawego powiedzieć?

Masło shea Ministerstwo Dobrego Mydła – to mój must have. Używam niemal notorycznie. Kluczowy przymiotnik to nierafinowane, inaczej mówiąc surowe. Takie jest najbardziej wartościowe. Nadaje się dla mnie, dla dziecka, do twarzy, do ciała, do rąk, do stóp. To taki kosmetyk klucz. Używać w dowolnych ilościach. Tym razem sięgnęłam po słoiczek Ministerstwa Dobrego Mydła. Polecam w ramach rozszerzenia oferty następnym razem włożyć to masło do większego słoiczka. Takie familijne opakowanie XXL przyda się w każdej rodzinie.

Żel pod prysznic Santaverde – Już go pokazywałam na blogu. Nie mogę się mu oprzeć. Jest drogi, ale to najlepszy żel por prysznic, jaki miałam. Jest odpowiednio gęsty, treściwy, a nie taki lejący się, rozcieńczony. To taka moja fanaberia od czasu do czasu. Zwykle następny po nim żel pod prysznic jest bardzo tani, żeby zachować jakąś równowagę finansową (albo przynajmniej jej pozory;)).

Szampon John Masters Organics mięta & wiązówka błotna – nie, no błagam, co to za nazwa?! Ja rozumiem, że to termin botaniczny, ale czy nie brzmi lepiej dosłowne tłumaczenie – słodka łąka? Taki szampon o nazwie mięta i słodka łąka od razu lepiej się kojarzy. Botanicy nie sądzili, że nadając zielsku tak niewyjściowe imię skrzywdzą ileś tam lat później szampon, który upodobał sobie w składzie jego wyciąg. Szampon jest do przetłuszczającej skóry głowy. No i tu mam pewien problem. Bo mięta daje uczucie świeżości, ale nie zauważyłam efektu nieprzetłuszczania się na dłużej. Po dwóch dniach wyglądałam tak, że chciałam umyć włosy. A to nic nowego. Liczyłam, że ten szampon wydłuży ten termin do 3 dni. Także następnym razem wybiorę jakiś inny szampon Johna. 

______________________________________

Done and dusted. Empty jars, bottles thrown away. What can I say about these skincare products?

Shea butter by Ministerstwo Dobrego Mydła – it’s a must have for me. I use it almost all the time. The key adjective is raw, unrefined. That means good quality. For me, my baby, for face and body, for hands and feet. It’s a kind of basic skincare. You can use it as much as you need. This time I had a jar of shea butter from Ministry of Good Soap. Next time, please put it in a bigger jar. Such XXL package will be useful in every family.

Shower gel by Santaverde – it’s been already on my blog. I can’t resist it. It’s expensive but it’s also the best shower gel I have ever had. Thick, jelly, which is very efficient. I use it occasionally. The next one after Santaverde is usually a very cheap shower gel, as I need to keep my finances on balance (or just pretend I do;)).

Shampoo by John Masters Organics mint & meadowsweet – it has very bizarre Polish translation which reminds me some kind of a mud stuff. Anyway it does not sounds good for an organic shampoo. Botanists should mind that before the name herbs they discover, because those herbs might end up in skincare products. Anyway this is a purifying  shampoo for greasy scalp. But it does not work for my greasy hair. I  wash my hair every second day. And I expected with this shampoo to extend this term to 3 days. Next time I will choose another product from John.