Z wiekiem maluję się coraz mniej, bardziej zależy mi na pielęgnacji i ładnej cerze, której nie chcę zaszpachlować. Poza tym odkryłam na nowo różowy kolor, który nie jest już symbolem wiochy, ale umiejętnie stosowany odmładza i nadaje cerze promienny wygląd.
Oto mój aktualny zestaw do makijażu. Wszystko ekologiczne. Żadnych kompromisów, nawet jeśli chodzi o tusz do rzęs, ale zacznijmy od początku. W kolejności, w jakiej nakładam kosmetyki:
1. korektor emani – wygląda jak super luksusowy kosmetyk, piękne opakowanie z lusterkiem w środku. Nie lubię korektorów mineralnych, bo nie wiem, jak ich używać (mam wrażenie, że wsadzę sobie palec do oka), dlatego szukam produktów w kremie. Wybrałam kolor medium, czyli średni i jest uniwersalny. Używałam zbyt jasnych korektorów, co wcale nie rozjaśniało pozytywnie cieni pod oczami, tylko wyglądało groteskowo. Także przestrzegam przed zbyt jasnym korektorem po oczy. Poza tym taki uniwersalny kolor nadaje się też do maskowania pryszczy i drobnych krostek.
2. beauty balm lavera – nie nazwałabym go kremem koloryzującym. Dla mnie to typowy podkład w kremie. Zaskoczyło mnie, że jest tak gęsty i kryjący jak na krem koloryzujący. Dlatego używam go oszczędnie. Wygląda na to, że mała tubka starczy na długo. Szybko się rozprowadza, dobrze się wchłania. Kolor beżowo-oliwkowy, taki najbardziej lubię.
3. błyszczyk na usta i policzki rms beauty – genialny produkt dwa w jednym. Specjalnie wybrałam kolor jasno różowy, który uważam za najlepszy róż do policzków. Sama na to nie wpadłam, ale jak oglądałam „Sex in the City” to zwróciłam uwagę, że wszystkie dziewczyny zawsze mają jasno różowe policzki, nawet ruda Miranda. I faktycznie wyglądają w tym kolorze świeżo i promiennie. Róż nakładam palcami na kości policzkowe i delikatnie rozcieram opuszkami. Na usta też nakładam palcami. Konturówki od lat nie używam. Usta są podkreślone, ale nie przerysowane.
4. puder rozświetlający earthnicity minerals – to puder naprawdę rozświetlający, więc nie można go używać za dużo. Samodzielnie nadaje się do używania jako rozświetlacz. Ma prosty mineralny skład, porządne sitko, z którego łatwo go wysypać na zakrętkę (tak zawsze używam pudru, nabierając trochę pędzlem kabuki z zakrętki). Mam też z tej samej firmy próbkę pudru matującego, który jest całkiem biały (ale na twarzy tego nie widać). Jeśli zdarzy mi się użyć za dużo rozświetlającego, to wtedy koryguję matującym.
5. tusz zuii organic – poszukiwanie dobrego tuszu ekologicznego nie było prostym zadaniem. Zwykle naturalne tusze dają naturalne efekty, a tu niekoniecznie o to chodzi. Ten naprawdę pogrubia rzęsy i podkreśla cienkie włoski. Nie osypuje się, więc nie ma efektu pandy pod oczami. Jestem z niego bardzo zadowolona.
Każdy z tych kosmetyków podoba mi się także dlatego, że można je używać osobno. Korektor emani doskonale poradzi sobie solo z maskowaniem cieni i pryszczy, i łatwo wtapia się w skórę, pod warunkiem, że się go dobrze wklepie. Krem lavera może zastąpić krem nawilżający. Puder eartnicity może być rozświetlaczem na policzki. Błyszczyk rms beauty już niejednokrotnie nakładałam na usta i policzki, nie stosując nic innego do makijażu. O tuszu nie ma co pisać, bo to oczywista oczywistość;)
Dlatego wszystkie te kosmetyki polecam do stosowania razem, ale i każdy z osobna.