Dziś nie będzie żadnej ilustracji. Będzie za to link: naturalnie piękna, inspired by

Zwróciła mi na niego uwagę Anula z bloga naturalna zakupoholiczka – która podobnie jak ja, używa naturalnych kosmetyków i nie znosi podróbek eko produktów. 

Od pewnego czasu modne są tzw. boxy, pudełka, czy jak je tam nazwiemy. Chodzi o przesyłki z kosmetykami. Zasada jest taka, że płacimy np. 80 zł za pudełko, w którym dostaniemy kosmetyki o wartości np. 150 zł. Haczyk polega na tym, że nie mamy wpływu na zawartość pudełka. Dla kobiet lubiących kosmetyki (czyli 99% kobiet) to nawet ekscytujące, bo dostajemy np. raz w miesiącu (częstotliwość można sobie wybrać) przesyłkę-niespodziankę z kosmetykami które możemy wypróbować, nowych wchodzących na rynek firm, czy niszowych marek. Nie mam nic do tych pudełek, o ile nie reklamują się, że ich zawartość to TYLKO naturalne kosmetyki. Bo wówczas mamy 2 warianty:
1. ktoś się świetnie zna na kosmetykach i faktycznie wybiera tylko te z dobrym składem, albo
2. ktoś nie ma pojęcia o kosmetykach ekologicznych, ale uważa, że to chwytliwy PR, a jeśli na opakowaniu jest zielony listek, to do naturalnego pudełka się nadaje.

W wymienionym powyżej linku mamy do czynienia z wariantem nr 2. Dlaczego?

Dostajemy taką informację: „Pudełko wypełnione po brzegi naturalnymi produktami kosmetycznymi najlepszych marek”. Więc ja sobie przejrzałam te marki, bo strona jeszcze mnie zachęca tekstem „zobacz, co Cię ominęło”. 

Faktycznie, kilka marek jest naturalnych, ale zostały umieszczone w jednym miejscu z innymi produktami, które eko w ogóle nie są. Na dodatek stosują toksyczne składniki, które są podejrzewane o działanie rakotwórcze. Oto niektóre z nich:
1. Klorane – to nie jest naturalna firma, sam fakt, że jest sprzedawana w aptekach wcale o tym nie przesądza. 
2. Oillan – akurat produkt z pudełka ma przyzwoity skład, ale cała marka naturalna nie jest, bo np. w składzie płynu do kapieli dla dzieci jest PEG, który w kosmetykach naturalnych jest niedopuszczalny.
3. Labrayon – zadałam sobie trud, żeby poszukać przykładowego składu szamponu i znalazłam: SLS (agresywny składnik myjący), Cocamide DEA (rakotwórczy środek pianotwórczy), Methylisothiasolinone (składnik z rekomendacją unijnej agendy, żeby firmy go eliminowały ze swoich produktów, bo jest szkodliwy)
4. Pilomax – polska firma, która ma przestarzałe składy, z przestarzałymi konserwantami typu DMDM Hydantoin, który uwalnia rakotwórczy formaldehyd.

Tyle wystarczy. Szkoda w tym sąsiedztwie korektora Pixie Cosmetics, balsamów Sylveco, czy produktów z Ministerstwa Dobrego Mydła – te firmy znam, używałam i z czystym sumieniem polecam jako kosmetyki naturalne. 

Całe szczęście, że „naturalnie piękna, inspired by” zamieściła „co mnie ominęło”, bo dla fanek kosmetyków naturalnych to idealny przewodnik, żeby wiedzieć, co omijać. A to pseudo naturalne pudełko radzę omijać szerokim łukiem.