Zużywamy teraz mnóstwo różnych preparatów do dezynfekcji. Część z nich ma nieprzyjemny zapach – przynajmniej dla mnie. To zwykle płyny w sklepach, które są do użycia przed wejściem. To wina alkoholu, który w tego typu produktach raczej nie będzie organicznym alkoholem dobrej jakości.
Stąd chciałabym pokazać Wam alternatywę (nie tylko dla chusteczek z poprzedniego postu), ale także dla wielu tzw. przemysłowych płynów do dezynfekcji rąk opartych o alkohol, których pochodzenia chyba raczej nie chciałabym znać. A tak wcale nie musi być.
Płyn Ringana wręcz pachnie, choć nie ma dodanego zapachu. Jest oczywiście oparty o alkohol, ale to zupełnie inna jakość tego alkoholu. Przemywam nim ręce mojej córki i nic ją nie podrażnia, a więc nadaje się również dla dzieci. Do tego opakowanie z trzciny cukrowej. Aktualnie mam go w torebce i wszędzie z nim chodzę.