Moja pielęgnacja na wyjeździe to najczęściej miniprodukty i okazja do wypróbowania nowych kosmetyków. Miniaturki cenię, bo lubię kosmetyki, ale nie lubię gdy zajmują mi połowę bagażu. Oto, co zabrałam ze sobą do Zakopanego:
Indie Lee żel do mycia twarzy – zapas z USA, nie znam tej marki, ale żel mi się spodobał. Jak będę miała okazję, to kupię inne ich kosmetyki.
NCLA balsam do ust – miękki, tłusty, trzyma się na ustach, połowę już mi zużyła córka.
Santaverde krem pod oczy – dla mnie klasyk, chyba wszystko z tej marki już używałam. Najlepsze jakościowo kosmetyki z aloesem, jakie znam.
Ringana zestaw do wypróbowania pielęgnacja twarzy i ciała – austriacka marka kosmetyków naturalnych, solidna jakość, bez sztucznych zapachów, fajne konsystencje. Wszystko się sprawdziło na wyjeździe. Tonik nalewałam w zagłębienie dłoni i potem rozprowadzałam na twarzy i dekolcie. Krem do twarzy gęsty, ale nie za tłusty i dobrze się wchłania. Produkty do twarzy też mają bogatą konsystencję. Szczególnie polubiłam krem do stóp, który przyjemnie chłodził stopy po cały dniu.
Naturativ krem 360 AOX – naturalny krem anti-age, świetny skład, dużo przeciwutleniaczy, bardzo go lubię, polecam wszystkim dziewczynom 30+
Lavera dezodorant – szału nie ma, ale na wyjazd nie lubię zabierać produktów w szklanym opakowaniu (a takie zwykle są dezodoranty na bazie sody, które lepiej działają). Ten jest dobry, gdy się siedzi w domu, ale nie na górskie wycieczki.
Better You oliwka magnezowa – od niedawna pojawiły się takie produkty na rynku, ale ja jestem wierna tej marce. Od lat używam od nich witaminę D3. Kupiłam też tę oliwkę do nakładania na ciało, to najlepiej przyswajalny sposób magnezu. W przeciwieństwie do innych tego typu preparatów na rynku, nie szczypie po aplikacji. Używam po wysiłku fizycznym, zapobiega skurczom.