Na basen staram się zabierać mało kosmetyków, dlatego musi być wielofunkcyjnie, a czasami i niestandardowo. Do mycia jeden żel – użyłam go do mycia twarzy i ciała, a także do włosów (po raz pierwszy, bo ostrożnie podchodzę do takich wynalazków 2w1, ale zaskakująco dobrze sprawdził się również jako szampon do włosów). Do wody w basenie zawsze trzeba dodać jakiejś chemii, która najczęściej później wysusza skórę, więc coś do smarowania ciała musi być. I tu użyłam balsamu do ciała dla dzieci, który zastąpił mi również krem do twarzy. To dla mnie nic nowego. Z tym balsamem przeszłam tak prawie całą ciążę, bo on jest bez zapachu, a wówczas żadnych nie tolerowałam i właśnie super się sprawdził jako krem do twarzy. To taka bezzapachowa naturalna nivea dla mnie. Przed nałożeniem go jako kremu na twarz spryskałam się wodą termalną (zamiast toniku). Ochronna pomadka do ust to moje uzależnienie i zawsze mam jakąś pod ręką. Drugą rzeczą, którą nosze teraz wszędzie ze sobą jest spray/ żel do dezynfekcji. Po live z Ewą Daniel wiem, że ma być z gliceryną, żeby nie wysuszał dłoni.

I na koniec kilka słów o dezodorancie Kosas. Kupiłam go w ciemno w USA jako nowość na rynku (tzn. skład naturalny, ale to nowatorska formuła oparta o mieszankę kwasów AHA). Teraz okazuje się, że ten produkt zgarnia sporo nagród. I musze powiedzieć, że się nie dziwię, bo te kwasy działają. Dezodorant nie ma dodanego żadnego zapachu i pachnie trochę tak kwasowo i aptecznie, ale mnie to nie przeszkadza, bo na ciele nic nie czuć.

Na zdjęciu:

Kosas dezodorant

Avene woda termalna

Done żel pod prysznic i szampon

Naturativ odżywka do włosów seria regeneracja i balsam do ciała dla dzieci

Weleda pomadka ochronna do ust

Dr. Bronners spray do dezynfekcji