To moja kolejna negatywna opinia od odżywce do włosów. W zeszłym roku krytykowałam rosyjską pseudo ekologiczną odżywkę (absolutnie nie wierzę w jej naturalny skład). Teraz dla odmiany ujawniam minusy amerykańskiej odżywki. I nie chodzi wcale o równowagę mocarstw, ani o żadną zimną wojnę na rynku ekologicznych odżywek do włosów;)

Firmę Avalon Organics nawet lubię. Używałam w komplecie ich szampon razem z odżywką z olejkiem z drzewa herbacianego (tea tree). O ile szampon jest super, bo dobrze czyści i dzięki olejkowi tea tree mam wrażenie świeżej i oczyszczonej skóry głowy, to odżywka z tej samej serii nie przypadła mi do gustu. 

Przede wszystkim nie ma dobrej konsystencji. Tępo się rozprowadza na włosach i wcale nie ułatwia ich rozczesywania. Myślę sobie, że to może wina tego olejku tea tree. O ile sprawdza się do mycia włosów, o tyle nie nadaje się jako odżywka do włosów. W każdym razie odżywki nie polecam. Zmęczyłam to opakowanie do końca, ale na pewno więcej jej nie kupię. Może nadawałaby się do bardzo krótkich włosów, typu Dorota Gardias, ale już przy nieco dłuższych włosów jest problem z rozczesywaniem. Moje włosy były też matowe. Myłam je co drugi dzień, a czasami nawet codziennie i za każdym razem był ten sam mizerny efekt. 

Na opakowaniu było napisane, że to niby nowa wersja. Nawet nie chcę wiedzieć, jaka była stara wersja. Tak czy inaczej, to kolejny do dowód na to, że poprawny skład (czyli bez chemicznych niepotrzebnych składników) nie gwarantuje jeszcze sukcesu. Wśród kosmetyków naturalnych też zdarzają się niewypały.