Dziś na półce kosmetyki mojego mężczyzny. Wielu znajomych kolegów, a także koleżanki w imieniu swoich mężów i partnerów, prosiło mnie o post na temat męskiej pielęgnacji. A więc oto mój domowy przykład. Bez owijania w bawełnę.
Oliwka magnezowa BetterYou – przekonałam ukochanego, że jedzenie mlecznej czekolady to nie jest najlepsza metoda na uzupełnienie magnezu (co innego 99% kakao, ale odmówił spożycia po jednym kawałku). Dlatego taką oliwkę magnezową wciera się w uda i dostarcza odpowiedniej dawki magnezu. Koncentracja się poprawia i nie ma skurczy.
Krem do rąk Phenome – to nie obciach smarować męskie dłonie kremem. Obciach mieć szorstkie, czerwone, obgryzione suche skórki. Ten krem się szybko wchłania, a więc nie zostawia tłustej warstwy, dlatego właśnie nadaje się dla facetów.
Krem na noc Bright Future Allies od Skin – polecony przez ekspertkę od pielęgnacji z Warsztatu Piękna, delikatnie złuszczający, oczywiście nietłusty, wygładza skórę. Krem podoba się nie tylko mojemu mężczyźnie, ale również mnie, bo mu go regularnie podkradam. Świetny preparat anti age.
Krem pod oczy Santaverde – bez zapachu, na bazie aloesu, minimalistycznie, ale skutecznie. Dla lepszego efektu na cienie pod oczami, polecam trzymać krem pod oczy w lodówce. Chłodny poprawia ukrwienie skóry.
Serum nawilżające Lavera – chciał „coś nawilżającego na dzień, ale nie tłuste”, więc wynalazłam takie serum. Jednak nie zrobiło na nim piorunującego wrażenia i je porzucił.
Pianka do mycia twarzy i krem matujący Naveen – szukałam po całym świecie i znalazłam na Tajwanie super męską linię pielęgnacyjną z certyfikatem ekologicznym. Bardzo mi się podobało, ale coś mnie tknęło i zamówiłam zestaw miniaturek. Nawet nie ruszył. Piankę sama zużyłam. Czekam, czy zlituje się nad preparatem matującym.
Do tego mój mężczyzna używa mydła w kostce – pozwala mi kupować wszelkie mydła roślinne bez sodium tallowate. Odmówił jednak używania dezodorantu ekologicznego. Stwierdził, że wszystkie są do kitu i jest wierny Biothermowi z aluminium. Cóż, nikt nie jest doskonały.