Czego nie wiecie o maśle shea i nawet nie pomyśleliście, żeby o to zapytać:

Masło shea (inaczej Karite, Butyrospermum parkii) to tłuszcz roślinny z afrykańskiego drzewa (masłosza), gdzie używane jest jako kosmetyk dla dzieci i dorosłych, a także lek na reumatyzm, ból mięśni i podrażnienia skóry. Nadaje się dla cery tłustej (reguluje ją) i suchej (nawilża). Przyspiesza gojenie się ran, ujędrnia i działa przeciwzapalne. Swoje super właściwości zawdzięcza wysokiej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych, ale musi być nierafinowane. To jednak nie wystarczy. Jest pewien haczyk.

W większości kremów woda jest na 1. miejscu listy składników, a np. masło shea w środku składu. Żeby zrobić z tego emulsję, trzeba wszystko podgrzać do temp. 75°C. Co się dzieje z nienasyconymi kwasami tłuszczowymi zawartymi w maśle shea? Krótko mówiąc: szlag je trafia.

 

Nienasycone kwasy tłuszczowe mają podwójne wiązania (w przeciwieństwie do nasyconych). Przy temperaturze 60°C te podwójne wiązanie zostaje zerwane, a tym samym zniszczone zostaje to, na czym nam zależy. Dlatego do pielęgnacji lepiej wybierać toczone na zimno oleje i masła, które nie są składnikami kremów z wodą, tylko solo albo jako mieszanki olejów i maseł, które w składzie nie mają wody. Wtedy mamy pewność, że są takie świetne, jak się o nich naczytaliśmy.

 

Tego się właśnie dowiedziałam od Oli Kubas z marki ili ola na ostatnim live (na instagramie) i uważam, że jest to porada warta zapamiętania.