Nie wszystko złoto, co się świeci i nie każdy ekologiczny kosmetyk jest fajny. 

Tym razem lista moich niewypałów, kosmetyków, których nie polecam, choć mają dobry skład. 
1. Dezodorant crystal essence lawendowy – co ciekawe, inne wersje zapachowe były w porządku, ten nie działa w ogóle. Miałam wrażenie, jakbym rano niczego nie użyła. Więcej go nie kupię.
2. Płyn do demakijażu oczu alverde – szczypie w oczy, dwie fazy nie chcą się wymieszać, przez co jest tępy w użyciu, słabo działa i trzeba się napracować, żeby usunąć tusz do rzęs.
3. Balsam do ust alverde – firmę generalnie lubię, ale z wyjątkiem tych dwóch produktów. Balsam znika z ust w błyskawicznym tempie, więc trzeba powtarzać aplikację, co zakrawa na nerwicę natręctw, a i tak mam wrażenie, że wargi są suche i spierzchnięte.
4. Odżywka do paznokci Alterra – na szczęście niedostępna w polskich Rossmannach (kupiłam w niemieckim). Nie mam pojęcia, po co jest ten produkt. Z paznokci odżywka po prostu znika po pomalowaniu, skórek nie nawilża. 
5. Lakier do paznokci Zoya – bez formaldehydu, bez ftalanów, bez toluenu i bez sensu. Nie da się tym pomalować paznokci, zostawia okropne smugi, które po wyschnięciu jeszcze bardziej widać. Do tego w krótkim czasie się paskudnie rozwarstwił (na zdjęciu widać pływający na powierzchni olej). To było ostatnie zdjęcie w życiu tego lakieru. Aktualnie jest w koszu na śmieci.