Lista składników to pierwsza rzecz, na jaką patrzę przed zakupem, kosmetyków, żywności, a także ubrań. Od wielu lat używam kosmetyków naturalnych i do tego będę Was zachęcić. Z drugiej strony, przeczytacie tu także o takich produktach, które omijam szerokim łukiem, bo tylko udają naturalne. Walczę o Wasze prawa i Wasze przemyślane decyzje zakupowe. Bądźmy świadomymi konsumentami – wtedy będziemy mieć wybór lepszych i zdrowszych produktów.

Gumka do włosów

Włosy związane w koński ogon noszę od podstawówki (z przerwami na różne wariacje boba i jednym wyłomem na całkiem krótkie włosy). Zestaw gumek do włosów mam pokaźny. W komunie wyboru dużego nie było. Apteczne recepturki rwały włosy garściami, ale w drogeriach można było kupić frotki (kto pamięta?) albo kolorowe gumki z metalowym złączem. Niestety to metalowe złącze też rwało włosy na potęgę (dziś w końcu zaczęło się o tym mówić, żeby takich gumek w ogóle nie kupować). Aż pojawiły się gumki do włosów obudowane w aksamitny materiał. I to było hit: różne wielkości i kolory, choć jako zbuntowana wówczas nastolatka wybierałam zwykle czerń. Potem granice się otworzyły i w Niemczech kupowałam proste gumki do włosów w C&A i innych tego typu sklepach. Włosy, choć w mniejszym stopniu, to jednak rwały się wraz z gumką.

Kierunek z aksamitem był dobry, bo tam najmniej włosów mi wypadało wraz z gumką, ale nie lubię aksamitu, denerwuje mnie ten materiał, więc szybko te gumki porzuciłam. Nie wiedziałam, że diametralną różnicę przyniesie zmiana materiału. W zeszłym roku dostałam w prezencie jedwabną gumkę od roskosh. I okazało się, że to moje odkrycie roku, jeśli chodzi o akcesoria do włosów. Nie sądziłam, że zostanie moją ulubioną gumką do włosów, z którą się praktycznie nie rozstaję.

O autorze
Reklama kosmetyków na mnie nie działa, dopiero lista składników.
%d bloggers like this: