Mała tubka, a wiele potrafi. Najpierw natknęłam się na reklamę w internecie. Nowy dezodorant – bez aluminium, bez zapachu, bez kontrowersyjnych składników chemicznych i bez alkoholu. Oczywiście zaczęłam od przeczytania listy składników.
Dezodorant Nuud oparty o jest o tlenek cynku, srebro, wosk pszczeli, olej migdałowy, kokosowy, rycynowy. Tym razem deklaracja marketingowa okazała się prawdziwa (co jak wiecie śledząc mój profil nie jest takie oczywiste). Na stronie producenta wszystko jest jasno i przejrzyście wyjaśnione. Każdy składnik jest dokładnie opisany. Np. w dezodorancie jest srebro i wiem, że nie są to nanocząsteczki.
Aplikacja jest prosta: wycisnąć z tubki białą pastę wielkości zielonego groszku i taka ilość wystarczy na obie pachy. W ciągu dnia zero zapachu i zero potu. Nie zauważyłam też plam na ubraniu. Dezodorant nie ma kompozycji zapachowej, jest naturalny, więc nadaje się dla kobiet i mężczyzn (jak słusznie zauważył jeden z moich obserwatorów, gdy mówiłam o nim na story). Po otwarciu trzeba zużyć w ciągu pół roku. Zobaczymy, jak mi pójdzie. Używam go od mniej więcej 2 tygodni i póki co jest bardzo wydajny.
Za tubkę 15 ml zapłaciłam 12,95 Euro. Zobaczę, w jakim czasie się zużyje i wtedy zdecyduję, czy wziąć większe opakowanie (20 ml) w dwupaku, co wychodzi taniej. Wysyłka do Polski gratis. Wygląda na to, że Holendrom (bo stamtąd pochodzi ten dezodorant) udało się stworzyć naprawdę rewolucyjny kosmetyk dla tych, którzy chcą unikać aluminium.