Gdy na zewnątrz jest 25 stopni Celsjusza, nie chcę nic tłustego do ciała, ale jakiś lekki balsam. Mam tutaj 3 zużyte produkty do ciała. Choć na zdjęciu na denka nie wyglądają, to już są w koszu. Wszystkie zużyte do końca, więc mogę sporo o nich powiedzieć. Kolejność ma znaczenie – zaczynam od najlepszego.
1. Santaverde – aloesowy balsam do ciała. Bardzo lekki, nietłusty, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. A mimo to jest bardzo odżywczy – aloes dobrej jakości po prostu dobrze działa. Santaverde to marka, która mnie nigdy nie zawiodła, tak samo jest w przypadku tego balsamu. Skóra jest dobrze nawilżona, nogi gładkie, łydki nie są suche i skóra się nie łuszczy. Nie mam zastrzeżeń do tego kosmetyku. Początkującym z kosmetykami naturalnymi może się nie spodobać naturalny zapach aloesu, ale wytrawny ekologiczny nos go doceni. Co też ważne, tutaj nie ma olejków eterycznych i żadnego zapachowego podkręcania.
2. Mydlarnia cztery szpaki – mus do ciała. Firma specjalizująca się w mydłach, ale oferta poza mydła już wykracza. Mus – jak w nazwie – jest faktycznie puszysty. I właśnie dlatego nadaje się na lato. To nie jest żadne ciężkie i tłuste masło. Mus jest wypełniony powietrzem jak bąbelkowa czekolada. Pachnie ciastem z cynamonem. Zapach jest dość intensywny, więc może nawet zastąpić perfumy (które w tropikalnej temperaturze stają się dla mnie zresztą nie do zniesienia). Na skórze pozostawia jednak lekko tłustą warstwę, więc trzeba chwilę odczekać z ubraniem. Zaskakująco szybko się skończył, co akurat dowodzi jego lekkiej konsystencji.
3. Pure Natural Touch Ma. Chon – balsam do ciała o zapachu mango. Nie mają swojej strony internetowej, więc nawet nie mam co podlinkować. Produkty pojawiły się na poprzedniej edycji targów Ekocuda. W przypadku tego balsamu do ciała boleśnie się przekonałam, jak okropny może być sztuczny zapach, który w miarę zużywania tego balsamu robił się coraz bardziej intensywny. Skład wydawał się być świetny: masło shea, olej makadamia i olejki eteryczne. Eteryczne to one jednak chciały być. Moim zdaniem jest tam ordynarna syntetyczna kompozycja zapachowa, której miałam z czasem serdecznie dosyć. Skończyło się na tym, że używałam go tylko do stóp, byle dalej od nosa. Mieszanka masła shea i oleju makadamia też nie była jakoś wyjątkowo udana. Tego balsamu nie polecam.
Done&dusted – my three body balm empties. Best, middle and something to avoid. One of them has synthetic fragrance which makes it not natural cosmetic (and they call it pure natural touch!). The best for me is Santaverde aloe vera body lotion sensitive – good ingredients, good quality. This German organic brand has never let me down. I can also recommend light mousse vanilla and cinnamon from small Polish brand Mydlarnia Cztery Szpaki. Smells nice and it’s easy to apply. The last one (and the worst) is a body balm with synthetic mango fragrance. I’m happy that it’s gone. I feel cheated by the producer – there are no essential oils only.