Polska to taki dziwny kraj, w którym gabinety kosmetyczne oferujące manicure i pedicure niezależnie od sytuacji gospodarczej na świecie mają się świetnie, wciąż powstają nowe, a ich właścicielki noszą klapki od Hermesa. Od lat fascynowało mnie to zjawisko, bo nie pamiętam sytuacji, kiedy wchodziłam na manicure bez zapisów. Nigdy nie byłam fanką tipsów, które w latach 90-tych były niezwykle popularne. Nie noszę hybrydy i w ogóle robię sobie dość długie przerwy od lakieru do paznokci. Pamiętam lakiery alessandro, które zawierały ostrzeżenie „uwaga: zawiera formaldehyd”. Ale kto by tam czytał takie rzeczy. Dlatego nie ma się co dziwić, że relatywnie niedawno na naszym rynku nieśmiało zaczęły pojawiać się lakiery, które nie zawierają najbardziej toksycznych składników, jakie można w lakierach spotkać.
Fot. Michał Zaranek
Tym bardziej się ucieszyłam, że zostałam zaproszona na śniadanie prasowe, na którym zaprezentowana została nowa kolekcja nietoksycznych lakierów do paznokci NCLA, powstała we współpracy ze znaną stylistką paznokci Marzeną Kanclerską. NCLA to lakiery z formułą 7-free, a więc nie zawierają siedmiu najbardziej toksycznych składników stosowanych w lakierach: formaldehyd, żywice formaldehydowe, toluen, DBP, ksylen, TPHP, kamfora. Poza tym lakiery są całkowicie wegańskie.
Na konferencji była okazja do zadania Marzenie Kanclerskiej kilku pytań. Maluje najbardziej znane celebryckie paznokcie i zna obecnie panujące trendy. Zapytałam więc, czy nadal sztucznie paznokcie są w modzie i powiedziała, że niestety tak. Ale dobra wiadomość jest taka, że powoli rośnie świadomość klientek, które zaczynają zwracać uwagę również na skład lakierów do paznokci. Przy okazji odetchnęłam z ulgą, że obeznana w temacie ekspertka przyznała, że (podobnie jak ja) nie lubi komplecików, czyli pomalowanych w tym samym kolorze paznokci u rąk i u stóp.
Wypróbowałam od razu jeden z lansowanych przez Marzenę Kanclerską odcieni – ostry, energetyczny róż – i bardzo mi się podoba. Wprawdzie tego dnia po południu lał deszcz, ale gdy spojrzę na dłonie, to od razu robi mi się nieco cieplej.
Fot. Michał Zaranek