W sklepie z ekologoczną żywnością zobaczyłam nową markę: Kropla zdrowia. Od razu chwyciłam pierwszy lepszy produkt na półce, żeby się przyjrzeć nowościom. Rozczarowanie przyszło dość szybko. Peeling do ciała z olejkiem arganowym ma w składzie rakotwórcze Cocamide DEA. Zresztą składnik ten jest tam zupełnie niepotrzebny. Do tego wprowadzające w błąd oznaczenia, że nie zawiera parabenów, czy ftalanów, czyli taka papką informacyjna dla tych, którzy nie mają ochoty czytać dokładnie składów i nie orientują się, że w peelingach do ciała parabeny się raczej nie zdarzają. Najbardziej rozbawiło mnie jednak stwierdzenie, że nie zawiera genetycznie modyfikowanych organizmów. Przecież w kosmetykach nie ma żadnych organizmów!
Do tego wszystkiego robiąc zdjęcia w sklepie, ekspedientka zwróciła mi uwagę, że nie wolno robić zdjęć. Przygotowana na taką ewentualność zapytam grzecznie, na jakiej podstawie. Ona, że to regulamin centrum handlowego, a ja na to, że jest niezgodny z kodeksem cywilnym. Oczywiście w Polsce nie ma takiego przepisu, który zabrania fotografowania produktów w jakimkolwiek sklepie. Pani była skonsternowana i nie bardzo wiedziała, co ze mną począć w tej sytuacji. Zrobiłam więc zdjęcia i sobie poszłam. A Kropla zdrowia na pewno nie zagości w mojej łazience.