Nie jest trudno znaleźć kosmetyki ekologiczne do pielęgnacji, ale kosmetyki kolorowe to już inna sprawa. Nie ma standów w perfumerii. Trzeba szukać w internecie, kupować kolory w ciemno. Nie jest lekko, ale to nie oznacza, że nie można zrobić całego makijażu tylko przy pomocy kosmetyków ekologicznych. Proszę bardzo:

Korektor pod oczy polskiej firmy Pixie Cosmetics. Ma kremową, ale dość twardą konsystencję, niewielka ilość maskuje cienie pod oczami. Do tego podkład – krem koloryzujący firmy 100% Pure. Niestety do nabycia tylko przez internet z USA. Dostałam go od koleżanki. Kolor wybrałam całkowicie w ciemno, a okazał się idealny. Świetnie się rozprowadza, nie tworzy maski na twarzy.

Podkład trzeba teraz zmatowić. Idealnie matujący jest puder bambusowy z jedwabiem z Biochemii Urody. Jest całkowicie transparentny, ale nie polecam stosować go bez podkładu, bo wygląda się blado. Dobrze matuje też polski puder firmy Jadwiga. Ma lekko beżowy kolor i dodatkowo działanie przeciwbakteryjne. Bardzo wydajny. Do torebki nadaje się puder w kamieniu. Green People kupiłam na feelunique.com.

Mam też ekologiczne cienie od Alterry (kupiłam w Niemczech) i Almay (do nabycia w Anglii, dostałam od mojej nieocenionej koleżanki z Londynu, która też używa wyłącznie kosmetyków naturalnych). Oba cienie są bladoróżowe, lekko rozświetlają, oko wygląda świeżo. Róż Almay w kolorze cegły jest tak delikatny, że nie da się z nim przesadzić i wyglądać jak mieszkanka Moskwy.

Ekologiczne kredki do oczu niczym nie ustępują tym zwykłym. Mam dwie czarne kredki: alva (kupiona w sklepie ze zdrową żywnością Organic Farma) i Alterra (nabytek z Niemiec). Alva jest bardziej miękka, ale przez to łatwiej się rozmazuje. Alterra jest twardsza i kreska jest ostrejsza. Kredki UNE make up przez krótki czas były do nabycia w Douglasie w Arkadii w Warszawie, ale niestety stand (jedyny ekologiczny) został zlikwidowany. Jedna jest matowa beżowa i świetnie się sprawdza jako korektor, a druga bardziej błyszcząca zawiera mieniące drobinki. Lekko rozświetla oko.

Tusz to niestety najsłabsze ogniwo ekologicznych kosmetyków kolorowych. Alterra (z Niemiec) daje efekt naturalny. Zbyt naturalny. Prawie nic nie widać na rzęsach. Trochę lepiej prezentuje się 100% Pure. Rzęsy dają się pomalować, ale pod koniec dnia mam pod okiem pandę (tusz się osypuje). Wciąż szukam idelanej naturalnej mascary. Nie jest lekko.

Za to pomadki są całkiem niezłe. I wiem, że wraz z nimi nie zjadam ołowiu. Alterra w pięknym koralowym kolorze, Dr. Hauschka beżowo-złota i błyszczyk Alterry, który niestety znika błyskawicznie i trzeba często powtarzać aplikację.

Na zakończenie krótki przegląd pędzli: do różu niezastąpiony Essence, do pudru kanadyjski Blusche i dostępny w Rossmannie EcoTools.