W najnowszym numerze Polityki (nr 12 z 22 marca 2017 r.) krótki, ale bardzo ciekawy artykuł na temat tego, że skład na (ogólnie rzecz biorąc) Europę Wschodnią jest inny niż skład produktów spożywczych na Europę Zachodnią. U nas od dawna mówi się, że niemieckie proszki do prania są lepsze niż polskie, a cała niemiecka chemia gospodarcza, choć dwa razy droższa w Polsce, dobrze się sprzedaje.
Tym razem dziennikarskie śledztwo przeprowadzili Węgrzy, Czesi i Słowacy. Różnice są spore. Sprite w Czechach zawiera słodzik (domyślam się, że chodzi o aspartam), a w Niemczech tylko cukier (który z dwojga złego jest znacznie lepszy od słodzika). Ryby w paluszkach rybnych jest więcej w Austrii niż na Węgrzech. W niemieckich herbatnikach nie ma oleju palmowego, tylko masło. W polskiej wersji masła jest 5%, a reszta to utwardzony olej palmowy.
Nie mam wątpliwości, że niemieckie produkty mają znacznie lepszy skład. I na dodatek są tańsze niż ich odpowiedniki sprzedawane w Polsce. To zaobserwowałam na przykładzie jedzenia dla dzieci. Uważam, że powinny zostać wprowadzone odpowiednie regulacje wewnątrzunijne, które wyeliminowałyby tego typu różnice. Pokażcie mi jednego konsumenta z Polski, który chciałby mieć gorszy skład w porównaniu do wersji niemieckiej.
Well, in the latest issue of Politics (No. 12 of 22 March 2017) I have found short but very interesting article about the differences between products sell in Eastern and Western Europe. The ingredients list is different – more natural ingredients you will find in Germany and Austria. We all know in Poland that washing powders from Germany are much better than those sell in Poland (and they’re both the same brand).
Journalists from Hungary, Czech Republic and Slovakia did some research about differences between products available on local market and in Germany and Austria. And the ingredients list in the same products are not the same.
For example, Sprite in the Czech Republic contains a sweetener (I guess it is aspartame), and in Germany there is sugar only. There is more fish in fish fingers in Austria comparing to Hungary. German biscuits contain butter only and in Poland the same biscuits contain more palm oil than butter.
I have no doubt products “made in Germany” have better (I mean healthier) ingredients. And they are cheaper than those made for Polish market. I have observed that when buying baby food. I think there should be European Union law regulations to eliminate such differences. Show me just one customer form Poland who would choose worse ingredients than the German version.