Kilka lat temu kasza jaglana udowodniła mi, że potrafi czynić cuda. Zachorowałam na zapalenie oskrzeli. Wcześniej miałam chore gardło. Lekarze zapisywali antybiotyki, a ja je brałam. W końcu lekarka powiedziała mi, że muszę porządnie wzmocnić odporność, bo jest słabo.
Wzięłam sobie to do serca i zaczęłam codziennie, przynajmniej raz dziennie, jeść kaszę jaglaną. To było moje codzienne śniadanie. Do kaszy dodawałam owoce, jogurt, mleko roślinne, śmietankę sojową, bakalie. To bardzo syte śniadanie, ale nic się nie odbija, bo jest bardzo dobra dla żołądka. Poza tym odkwasza, jest naturalnym lekarstwem na przeziębienie, no i oczywiście wzmacnia odporność. W krótkim czasie bardzo wzmocniłam odporność, przestałam chorować i nie musiałam brać żadnych dodatkowych leków.
Zaczęłam serwować kaszę na inne sposoby – zamiast ziemniaków do mięsa z sosem, czy zamiast makaronu do rosołu. Dzisiaj kasza jest stałym obowiązkowym elementem naszej kuchni. Moja córka ostatnio się zdenerwowała, że w rosole jest makaron, bo ona woli z kaszą jaglaną. Jak miała kilka miesięcy serwowałam jej kaszę jaglaną z jabłkami – w ramach deseru. Jak nie chciała, to sama jadłam. Przykład zawsze idzie z góry. Jeśli chcecie, żeby Wasze dzieci się zdrowo odżywiały i jadły kasze, to musicie zacząć od siebie.