Dbanie o codzienną higienę z małym dzieckiem okazuje się wyzwaniem. Choć najgorsze już za mną, to wciąż nie mam czasu, żeby sobie poleżeć w wannie.
Minęły już na szczęście czasy, gdzie poranny prysznic brałam o 14.00. Dla mnie, po nieprzespanej nocy, to w sumie było wciąż rano… Ale wróćmy do teraźniejszości. Na kąpiel czasu nie ma, ale prysznic biorę rano i wieczorem. Dosłownie – rano znaczy rano, a wieczorem to naprawdę wieczorem. Z czasem nabrałam wprawy i myję się szybciej niż kiedyś. Dzięki temu od czasu do czasu pozwalam sobie na peeling ciała. Nazwałabym to pielęgnacyjnym luksusem, bo to już nie jest tak oczywiste, jak w czasach przed dzieckiem, że w sobotę rano robię sobie leniwy peeling, smaruję ciało trzema różnymi balsami i jeszcze nakładam maseczkę z glinki na twarz. Teraz jest szybko i kompaktowo. Oto szczegóły:
1. Czarne mydło marokańskie savon noir Avebio – kilka lat temu, kiedy po raz pierwszy użyłam tego mydła, miałam mieszane uczucia co do czarnej galaretki i zdecydowanie naturalnym zapachu (czytaj: mało atrakcyjnym, zwłaszcza dla osób przyzwyczajonych do pachnących kosmetyków). Zmęczyłam opakowanie, ale zrobiłam sobie długą przerwę zanim kupiłam kolejne. Teraz patrzę na to zupełnie inaczej. Po pierwsze, mój nos się zmienił, odkąd zminimalizowałam sztuczne zapachy wokół siebie, a mydło aleppo ma dla mnie przyjemny zapach. Po drugie, doceniam kosmetyki wielofunkcyjne, a takie właśnie jest savon noir. To jest mydło do twarzy, do ciała, ale używam go również jako maseczki do tłustej cery, którą stosuję pod prysznicem (oszczędzam czas przy okazji).
2. peeling do ciała Pat&Rub – mniej znany spośród słynnych scrubów do ciała. Ten jest lżejszy, mniej tłusty i zdecydowanie lepszy do stosowania pod prysznicem niż te tłuste w dużych plastikowych słojach. Jest antycellulitowy, ale ja go stosuję od stóp po ramiona.
3. żel pod prysznic Pat&Rub – bardzo lubię żele pod prysznic do Pat&Rub za odpowiednią konsystencję i obłędne zapachy. Ten zapach nazwałabym przygotowujący do zimy. Na lato jest zbyt świąteczny;)
4. szampon i odżywka Avalon Organics – nowość w mojej pielęgnacji, dopiero zaczęłam używać, więc nie mogę jeszcze za wiele powiedzieć. Skład w porządku, zapach też. Liczę na lecznicze działanie olejku tea tree, żeby mi się włosy nie przetłuszczały. Czy tak faktycznie będzie? Zobaczymy….
PS. Nieodzowną scenografią zdjęcia są Tosinkowe zabawki do kąpieli:)