Uwielbiam testować nowe kosmetyki ekologiczne, ale gdy znajdę coś, co polubię, to chętnie wracam do tego produktu. Tak jest np. z olejem arganowym. Mam go prawie zawsze w łazience, używam w zależności od potrzeby. Nie boję się sięgać po nowości, niekoniecznie z certyfikatem eko. Tym razem pozytywnie zaskoczył mnie olejek sisley. Większość tych kosmetyków to nie mój target, ale olejek okazał się świetny, także jeśli chodzi o skład. Ale po kolei. Od lewej stoją:
- krem na dzień John Masters Organics rose&apricot – zapachem to on nie uwodzi, ale konsystencja rewelacyjna. Błyskawicznie się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy, nie zapycha. Jeśli zapach nie będzie Was razić, to polecam jako dobry krem na dzień, również pod makijaż.
- olejek do masażu alverde – stosuję do całego ciała, niezależnie od uprawiania sportu 😉
- olej arganowy – pisałam o nim niejednokrotnie, ma mnóstwo zastosowań, możecie poczytać tu, aktualnie stosuję jako serum na blizny i krem na szyję.
- krem aloe vera santaverde – w ciąży używałam wersji bezzapachowej, bo większość zapachów mnie drażniła, teraz z przyjemnością używam kremu pachnącego delikatnie słodkim aloesem. Nadaje się na dzień i na noc.
- krem do rąk i paznokci z miodem manuka dr.organic – fantastyczny, miękki, tłusty (takie lubię do rąk), ładnie pachnie i co najważniejsze – odżywia i nawilża.
- serum i krem pod oczy xingu santaverde – mocny duet w walce z nieprzespanymi nocami. Serum bardziej lejące, krem zwarty i tłusty, ale zaskakująco szybko się wchłania. Używam na przemian i nie wyglądam na matkę niemowlaka 😉
- krem skin food Weleda – żałuję, że ta marka jest w Polsce trudno dostępna. Krem wielofunkcyjny cytrynowy (bo pachnie cytrusowo). Do twarzy od czasu do czasu (trzeba trochę cierpliwości, bo jest tłusty i dość tępo się rozsmarowuje), na łokcie (po jednym razie są miękkie i gładkie), do stóp (choć trochę mi szkoda, bo tubka nie jest duża).
- serum do twarzy z olejek z czarnej róży sisley – to właśnie nowość, do tego marka wcale nie jest ekologiczna, a jednak skusiłam się i przeczytałam skład. Kompozycja rzadkich olejów, jedynie zapach (parfum) na końcu składu (gdybym miała się do czegoś przyczepić). To produkt przeciwzmarszczkowy, nie dla dwudziestolatek. Starsze dziewczyny mają więcej kasy na kosmetyki, ale i więcej zmarszczek.
- różane serum do ust dr.organic – uwielbiam wszelkie eko produkty pielęgnacyjne do ust, używam kilku pomadek bezbarwnych, błyszczyków pielęgnacyjnych, jedna w torebce, druga w łazience. Mój mężczyzna śmieje się, że mam obsesję na punkcie smarowania ust. Prawda jest taka, że nie znoszę suchych warg i nie polecam ich oblizywania (właśnie dlatego). A swoją drogą wolę dobrą pomadkę nawilżającą niż kolorową szminkę, która wysusza usta.