Jeśli chodzi o kosmetyki, to płeć nie ma dla mnie znaczenia. Mogę używać męskich kosmetyków, pod warunkiem oczywiście, że odpowiada mi ich skład. Tak jest właśnie z męskim dezodorantem Biotherm homme day control natural protect.
Biotherm ma dwa produkty z certyfikatem ecocert. To dezodoranty – damski i męski. Myślę, że wzięły się one stąd, że Biotherm wypuścił wiele lat temu bardzo skuteczny dezodorant w kulce deo pure. Sęk w tym, że to była mieszanka soli aluminium i parabenów. Była skuteczny, ale i toksyczny. Sama używałam go dawno temu, ale jak tylko przeczytałam skład, to porzuciłam bez żalu.
Od czasu do czasu buszuję po Sephorze i Douglasie i badam rynek – sprawdzam, czy przypadkiem nie pojawiło się coś nowego albo czy jakiś kosmetyk nie zmienił składu. Pewnego dnia natknęłam się na dwa nowe dezodoranty z certyfikatem ecocert. Zwęszyłam podstęp. I słusznie. Zerknęłam na porzucony przeze mnie dezodorant deo pure. Jakież było moje zdumienie, gdy zobaczyłam, że skład jest inny, to tego, co porzuciłam. Biotherm usunął z listy składników wszystkie parabeny, czym się oczywiście pochwalił na opakowaniu (sans paraben). Spece od PR doradzili pewnie marce, aby wypuścić na rynek dezodoranty w pełni naturalne, do których nikt się nie przyczepi. Stąd dwa nowe certyfikowane produkty. Od razu je nabyłam. Jeden dla siebie, a drugi dla ukochanego (jest oporny na ekologiczne kosmetyki, czego dowodem jest niniejszy post, ale o tym za chwilę).
Damski dezodorant Biotherm deo pure natural protect z certyfikatem ecocert jest przeciętny. Oparty o alkohol i olejki eteryczne działa przez pierwsze kilka godzin, a potem lipa. Oczywiście tak ma większość naturalnych dezodorantów, więc lepsze to niż nic. Jednak ten dezodorant jest drogi, a taki sam efekt (naturalnego działania przez pół dnia) można uzyskać dużo taniej.
Wyżej wymieniony ukochany ociągał się z używaniem swojego eko dezodorantu, aż w końcu wylądował na mojej półce w łazience. I tu moje zaskoczenie. Wersja męska Biothermu okazała się bardziej skuteczna niż damska. Skład podobny do wersji damskiej – alkohol, woda, hydrolat z gorzkiej pomarańczy, sok z aloesu plus kilka dodatków dopuszczonych przez ecocert. Jednak tu proporcje muszą być inne, bo dezodorant działa znacznie dłużej niż wersja dla kobiet. Ciekawe jest to spostrzeżenie, które tym bardziej utwierdziło mnie w tym, że nie warto sugerować się przeznaczeniem wskazanym przez producenta tylko samemu poszukiwać odpowiednich dla siebie produktów.